Wynajem jako szkoła przetrwania

Wydaje się, że przy transakcjach najmu to lokatorzy częściej stwarzają problemy. Jednak czasami to wynajmujący przejmują tę niechlubną pałeczkę.


O czym przeczytasz?

Wynajem może rozczarować Mundefinedwi się, że kto dba, ten ma. Zniszczone meble, poplamione ściany i dywany, uszkodzone sprzęty czy brak opłaty za wynajem undefined takie utrudnienia raczej utożsamiamy z najemcami nieruchomości. Jednak rzeczywistość może zaskakiwać. Doświadczenia byłych lokatorundefinedw pokazują, że wynajmujący rundefinedwnież potrafią dać popalić. Okazuje się, że nie dbając też można mieć, a w dodatku czerpać z tego niemały zysk.

Starsza pani dała popalić

Ilona od najmłodszych lat wiązała swoją przyszłość z gastronomią. Od razu po ukończeniu szkoły średniej postanowiła sprundefinedbować sił w branży. Zatrudniła się w restauracji na warszawskim Mokotowie. Szło jej całkiem nieźle, jednak długie godziny pracy i uciążliwe powroty do podwarszawskich Marek, gdzie mieszkała jeszcze z rodzicami, dawały się jej coraz bardziej we znaki.

- Czasami, by wrundefinedcić do domu po ciężkim dniu, musiałam spędzić dwie godziny w autobusach nocnych. Zarabiałam już całkiem nieźle, więc zaczęłam myśleć, jak mogłabym ułatwić sobie życie undefined opowiada Ilona.

Padło na wynajem. Na początek nic wielkiego, ot pokoik niedaleko restauracji. Po krundefinedtkich poszukiwaniach trafiła na ciekawą ofertę undefined 900 zł miesięcznie. Właścicielką była starsza kobieta, ktundefinedra zajmowała sąsiedni pokundefinedj.

- To był plus, bo bardzo chciałam uniknąć głośnych wspundefinedłlokatorundefinedw i mieć po pracy trochę spokoju. Nie potrzebowałam wiele. Wystarczyło miejsce do spania i mycia, bo posiłki zapewniał mi pracodawca. Z kolei w dni wolne jadałam zwykle ze znajomymi na mieście albo odwiedzałam rodzicundefinedw undefined mundefinedwi Ilona.

Zapowiadało się dobrze, jednak rzeczywistość rozczarowała. Bardzo szybko okazało się, że siedemdziesięcioletnia kobieta jest niestroniącą od alkoholu imprezowiczką.

- Jeszcze nie zdążyłam się całkiem rozpakować, a w gościnę przyszły do niej cztery osoby. Posiadundefinedwka trwała do rana. Nie wiem, ile zbili kieliszkundefinedw i butelek, ale odgłosy tłuczonego szkła roznosiły się po całym mieszkaniu. Następnego dnia rano, okazało się, że dwie osoby nocowały w korytarzu. Żeby dostać się do łazienki, musiałam przez nie niemalże przeskakiwać undefined opowiada Ilona.

Właścicielka mieszkania undefined delikatnie to ujmując undefined stroniła od sprzątania, co więcej undefined nie pozwalała, by robić to za nią, a nawet jej w tym pomagać.

- Jadała wyłącznie na plastikowych talerzykach, ktundefinedrych po zużyciu nie wyrzucała. Tych talerzy były w kuchni dziesiątki, na każdym resztki jedzenia i niestety po czasie undefined robactwo i pleśń. Kiedy zaproponowałam, że posprzątam kuchnię, oznajmiła, że to jej terytorium i nie życzy sobie, by ktoś w nie wkraczał. Poza tym, twierdziła, że każdy z tych zużytych plastikowych talerzykundefinedw jeszcze się przyda undefined opowiada Ilona.

Przez ponad miesiąc prawie w ogundefinedle nie korzystała z kuchni. Ktundefinedregoś dnia otworzyła lodundefinedwkę.

- Przeżyłam szok. Nie dość, że była niedomknięta, to w środku było dosłownie kilkadziesiąt undefined żywych i martwych - much. To przelało czarę goryczy. Tego samego dnia zaczęłam szukać nowego pokoju. Na szczęście, tym razem wybundefinedr okazał się strzałem w dziesiątkę undefined mundefinedwi Ilona.

Jak wytępić szkodnika

Wynajem rozczarował także Karolinę. Mieszkanie w samym centrum Warszawy miało być dla 24-letniej studentki eksperymentem, ale też szansą na łatwy dostęp do atrakcji, jakie oferuje stolica.

- Ogłoszenie znalazła moja siostra, z ktundefinedrą miałam dzielić mieszkanie. Cena nie była niska, ale lokalizacja wygrała undefined mundefinedwi Karolina.

Właścicielem nieruchomości był znany muzyk, co dodatkowo wzbudziło zaufanie studentek.

To była szybka decyzja undefined umowa, przeprowadzka, a potem już tylkoundefined szok.

- Pierwszego karalucha zobaczyłam chyba drugiego dnia. Po cichu liczyłam, że to tylko pojedynczy przypadek, jednak z każdym dniem okazywało się, że jest ich więcej i więcej. Zadzwoniłam do właściciela. Powiedział, że rzeczywiście miał z tym problem, ale mieszkanie było niedawno dezynsekowane i wszystko jest dobrze - mundefinedwi Karolina.

Nie było to prawdą. Karaluchy wręcz opanowały mieszkanie.

- Kiedyś miałam spisać dane z licznikundefinedw, ktundefinedre znajdowały się w gundefinedrnej szafce kuchennej. Gdy ją otworzyłam, karaluchy dosłownie zaczęły się z niej wysypywać. Prundefinedbowałam je wytępić preparatem w spreju, ktundefinedry rozpyliłam w mieszkaniu. Po kilku godzinach, podłogi we wszystkich pomieszczeniach były aż ciemne od martwych insektundefinedw. Ale to nie znaczy, że problem się rozwiązał. Karaluchy nadal z nami mieszkały - wchodziły do jedzenia, sprzętundefinedw kuchennych, butundefinedw, toreb i ubrań. Były ich dosłownie setki undefined opowiada Karolina.

Lokatorki zdecydowały się na własny koszt przeprowadzić w mieszkaniu dezynsekcję. Przez krundefinedtki czas był spokundefinedj, potem problem wrundefinedcił. Siostry ponownie interweniowały u właściciela. Tym razem pokwapił się on o radę.

- undefinedProszę zostawić na noc w zlewie wędzoną makrelę. W nocy, po ciemku, karaluchy zlecą się do niej. Wtedy zapali pani szybko światło i je powybijaundefined undefined dokładnie to usłyszałam. Przez chwilę myślałam, że żartuje, ale on mundefinedwił poważnie. Jedyne co mogłyśmy wtedy zrobić, to pomyśleć o wyprowadzce. Przeczytałyśmy dokładnie umowę najmu. Naszym błędem było to, że nie wczytałyśmy się w nią wcześniej undefined w tekście znajdowało się zastrzeżenie, że właściciel nie ponosi odpowiedzialności za to, co od niego niezależne. Tym właśnie miały być karaluchy - problemem całego bloku, spowodowanym niechlujstwem sąsiadundefinedw, obecnością zsypu na śmieci itd. undefined opowiada Karolina.

Umowa była zawarta na czas określony i zawierała zapis, że w przypadku jej wcześniejszego rozwiązania, przepadnie nam kaucja i będziemy musiały zapłacić karę w wysokości czynszu za jeden miesiąc. Poza tym, wypowiedzenie musiało być złożone dwa miesiące przed wyprowadzką.

Co ciekawe, obecnie tego typu undefinedkaryundefined są niezgodne z prawem.

- Trochę nas to zatem kosztowało, ale w zamian zyskałyśmy spokundefinedj. Po przeprowadzce na moment przeszły nas dreszcze, bo kilka karaluchundefinedw przeniosłyśmy w bagażach. Na szczęście udało się ich szybko i skutecznie pozbyć undefined dodaje Karolina.

Maniakalny rentgen lokatora

32-letnia Patrycja czekała na odbiundefinedr kluczy do swojego wymarzonego mieszkania. Budowa się przedłużała, a jej kończyła się umowa najmu kawalerki na warszawskim Bemowie. Potrzebowała pomieszkać gdzieś jeszcze przez pundefinedł roku.

- Większość ogłoszeniodawcundefinedw oczekiwała umowy na minimum rok, ale w końcu znalazłam fajne mieszkanko, ktundefinedrego właściciel nie miał problemu z najmem na sześć miesięcy. Już na pierwszym spotkaniu podpisaliśmy umowę undefined opowiada Patrycja.

Tydzień pundefinedźniej już wiedziała, że popełniła błąd.

- Wrundefinedciłam z pracy i coś było nie tak. Byłam pewna, że pod moją nieobecność ktoś tu był. Nie wiem, czy chodziło o inaczej ułożone podkładki pod kubki, czy o gazetę otwartą na takiej, a nie innej stronie. Ale ktoś tu naprawdę był undefined opowiada Patrycja.

Tydzień pundefinedźniej undefined powtundefinedrka z rozrywki. Tym razem nie odpuściła undefined zostawiła kamerę.

Zapis nagrania spędzał sen z powiek.

- Właściciel mieszkania przychodził tu, gdy tylko wychodziłam. Włączał mundefinedj komputer, otwierał szafy, kładł się w mojej pościeli, prowadził bardzo dokładną analizę moich ubrań, niektundefinedre zabierał ze sobą do domu, wolę nie wiedzieć w jakim celu. Zerwałam umowę, wyprowadziłam się. Pundefinedźniej doszły mnie słuchy, że nie jestem jedyną lokatorką, ktundefinedra miała problem z tym panem. Co więcej, tamta dziewczyna mieszkała u niego rok, a po tym czasie była zmuszona skorzystać z pomocy psychologa. Wyprowadziłam się na czas - mundefinedwi Patrycja.

Dodaje, że wynajmowała wiele mieszkań i poza tym jednym wyjątkiem, z właścicielami miała bardzo dobre relacje.

- Na żadnego z nich nie mogę powiedzieć złego słowa. Raz się nie poszczęściło, ale miało to też dobrą stronę, bo nauczyło mnie przezorności undefined zapewnia Patrycja.

Artykuły, które mogą Cię zainteresować

Stopy procentowe, WIBOR a zakup mieszkania #SĘKwFinansach - Oskar Sękowski

Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała o kolejnej z rzędu podwyżce stóp procentowych. Nie pozostaje to bez wpływu na raty kredytów i zdolność finansową polskich rodzin. Komentarz odnośnie aktualnej sytuacji na rynku nieruchomości i finansów oraz wyjaśnienie podstawowych pojęć zapewnia Oskar Sękowski, redaktor mieszkanie.pl i analityk branżowy. Zapraszamy na 1 odc. nowej serii!