Dom, w którym doszło do tragedii

Morderstwo a sprzedaż nieruchomości, czyli jak sprzedałem nieruchomość, w której doszło do zabójstwa.


O czym przeczytasz?

Morderstwo a sprzedaż nieruchomości

undefinedDziwny jest ten świat. . .undefined, jak śpiewał Czesław Niemen. Dziwne bywają nieruchomości, dziwni ludzie i ich historie. Ale bywają też sytuacje, ktundefinedre wymykają się racjonalnemu rozumowi.

undefinedCzy są ślady krwi?undefined, undefinedczy śmierdzi trupemundefined, undefinedczy dom był zdezynfekowanyundefined to cytaty z kilku odbytych rozmundefinedw. Na takie pytania musiałem odpowiadać potencjalnie zainteresowanym kiedy sprzedawałem dom pod Warszawą, w ktundefinedrym doszło do rodzinnej tragedii.

Na miejscu została zabita matka (notabene przez własnego męża), ktundefinedry zaraz po dokonaniu tego strasznego czynu popełnił samobundefinedjstwo. Zwłoki zostały znalezione przez ich dorastających synundefinedw, ktundefinedrzy po okresie żałoby i załatwianiu wszelkich formalności związanych z tą druzgocącą sytuacją, postanowili nieruchomość sprzedać. I tak oto trafili do mnie, zwracając się o pomoc przy jej sprzedaży. Ja, po długim zastanawianiu się, czy w ogundefinedle się za to brać, wyzwanie przyjąłem, aczkolwiek wiedziałem, że nie będzie to łatwa i standardowa praca pośrednika.

Przystępując do pracy po pierwsze musiałem sam sobie odpowiedzieć na kilka pytań. Co i jak powiedzieć kupującym? O historii domu oficjalnie nie musiałem nic wiedzieć i w zasadzie niewiele wiedziałem. Wiedziała za to cała okolica.

Rodzina, ktundefinedrą spotkało wspomniane nieszczęście należała do bardzo znanej, okolicznej elity, byli to ludzie zamożni i ogundefinedlnie szanowani, więc to, co wydarzyło się w ich domu odbiło się szerokim echem po całej okolicy. Szukałem w głowie odpowiedzi na pytanie: czy o tragedii w ogundefinedle mundefinedwić potencjalnym klientom.

Od strony prawnej i technicznej nieruchomość była bez wad. Bardzo zadbany, duży, luksusowy dom. Dobra cena. Dwundefinedch właścicieli, jakiś kredyt i tyle. Cegły stały na swoim miejscu, dach nie przeciekał, nic nie odpadało. Lekki lifting i można się było wprowadzać. Nie miałem obowiązku opowiadać o rodzinnych sprawach moich klientundefinedw. Mogłem szczegundefinedły zataić. Udać, że nie wiem.

Mundefinedwić czy nie mundefinedwić?

Mundefinedwić czy nie mundefinedwić

Miałem jednak duży dylemat. Mundefinedwić, czy nie mundefinedwić? Mundefinedwić! Ale jak mundefinedwić? Oto jest pytanie. Uznałem, że po pierwsze kłamać nie umiem, po drugie lokalna społeczność wie o sprawie więcej niż ja z Internetu, więc potencjalny kupiec i tak prędzej czy pundefinedźniej pozna szczegundefinedły. Gdyby taka rewelacja pojawiła się np. po umowie przedwstępnej ucierpiałaby na tym mocno moja reputacja. Tego nie chciałem. Uznałem, że dom jest jaki jest. Ma słabą historię. Postanowiłem poinformować kupujących, ale bardzo lakonicznie. Tylko minimum. W domu doszło do rodzinnej tragedii i spadkobiercy sprzedają nieruchomość. Tyle wiem i nie znam więcej szczegundefinedłundefinedw.

Takie nieruchomości z undefinedmartwą dusząundefined niekiedy trzeba undefinedoczyścićundefined ze złej energii. Wymazać historię. Sprzedają się dopiero po wyburzeniu zabudowy do gołej ziemi. Sprzedajemy wtedy działkę. Niezabudowaną działkę gruntu, jak to fachowo nazywamy. Oczywiście wszyscy jesteśmy osadzeni w materii. Liczymy pieniądze. Zyski. Straty. Zarabiamy lub tracimy. Wydawałoby się, że większość z nas ignoruje intuicję i przeczucia, ale jest dokładnie odwrotnie. Klienci kupujący wyłączają rozum i myślenie. Kupując, chcą poczuć, poznać nieruchomość zmysłami. Myślenie włącza się pundefinedźniej.

Podjąłem się sprzedaży. Wystawiłem ofertę na rynek. Niestety, cena początkowo nie uwzględniała historii domu. Nieruchomość była zbyt droga. Rezydencji nikt oglądać nie chciał. Tylko durne telefony się urywały. A czy śmierdzi, a czy krew zmyta, co tam tak naprawdę się stało itp. Pytania pojawiały się w rozmowach cały czas.

Czekaliśmy. W końcu po kolejnej obniżce zeszliśmy do ceny dość niskiej, jak za taką nieruchomość, ale uwzględniającej już historię budynku. Dom został przeceniony przez sprzedających o 50%!

Na to czekali lokalni kupcy. Rozdzwoniły się telefony. Pokazywałem go prawie dwadzieścia razy! Każdego jednak kusiła cena i powstrzymywała historia.

Potencjalny kupiec

Potencjalny kupiec

Pewnego razu pojawił się zainteresowany- pan Tomasz. Od wejścia dom undefinedkupowałundefined, choć znał jego przeszłość. Okazyjna cena oślepiała i dodawała entuzjazmu. Nie potrafił ukryć emocji. Kupował okazję! Poziom jego ekscytacji zakupem podwyższył ciśnienie do wartości niebezpiecznej dla zdrowia. Wielkie oczy, rumieńce na policzkach. Po prostu ekstaza!

W takiej sytuacji mnie wyprowadzić w pole się nie da. Klient choć udawał mniejsze zainteresowanie to mentalnie dom już kupił. Mieszkał. Już go urządzał. Dom był jego.

Po szybkiej, wręcz eksternistycznej prezentacji podał swoją cenę i oznajmił, że kupuje. Wiedziałem, że proponowaną cenę zaakceptują moi klienci. Minimalne warunki mieliśmy uzgodnione wcześniej. Zacząłem jednak blefować, że propozycja jest zbyt niska. Nie chciałem jej przekazać. Po dość krundefinedtkich i bezowocnych negocjacjach ze mną, pan Tomasz poddał się i zaakceptował cenę ofertową. Chciał się umawiać do notariusza.

Coś mi jednak nie pasowało. Miałem przeczucie, że facet ma kobietę. A kiedy mężczyzna kupuje dom bez żony, choć ją ma to albo jest idiotą (a pan Tomasz na takiego nie wyglądał), albo jest w trakcie rozwodu. Trzeciej możliwości nie ma.

Zapytałem więc o żonę. Pan Tomasz oznajmił, że jego Agacie dom na pewno się spodoba. Poprosiłem o pisemną ofertę. Odmundefinedwił. Po namyśle, kiedy przypomniał sobie, że nie sam podejmuje decyzję powiedział, że chce jednak dom pokazać żonie. Umundefinedwiliśmy się na kolejne spotkanie.

Chyba się jednak nie uda

Chyba się jednak nie uda

O wczesnym poranku przy następnej wizycie, pan Tomasz biegał energicznie z inżynierem budowlanym (ktundefinedrego wynajął do oceny stanu technicznego domu) po pustych pomieszczeniach, a jego druga połowa stała skulona na tarasie. Blada, jakaś wystraszona nerwowo paliła papierosa za papierosem. Podszedłem do pani Agaty i zaprosiłem ją do środka. Przerażonym wzrokiem spojrzała na mnie i powiedziała stanowczo: undefined nie przekroczę progu tego domu!undefined

Byłem pewien, że poszukiwanie klienta nie dobiegło jeszcze do końca. Zapytałem o powundefinedd tak stanowczej reakcji i wywiązał się mniej więcej taki dialog:

Skoro już tu jestem to chciałbym poznać powundefinedd, dla ktundefinedrego nie chce pani nawet wejść do środka.

Nie uwierzy pan! Nie uwierzy pan!

Uwierzę!

Nie, nie uwierzy pan. Będzie się pan śmiał!

Nie będę!

Po kilku minutach takiej rozmowy..

No, dobra, ale niech mi pan obieca, że nie będzie się pan śmiał.

Obiecuję!

Czy w tym domu doszło do tragedii?

Tak doszło. Mąż pani wie o tym, ale ja szczegundefinedłundefinedw nie znam.

Tomasz wie? (reszty wypowiedzi nie mogę cytować. Niezbyt się nadaje, ale nastała długa chwila ciszy przerywanej wulgaryzmami).

Oczywiście!

A ja miałam dzisiaj taki koszmarny sen. Śniły mi się wydarzenia, ktundefinedre miały miejsce w tym domu. Tu mężczyzna zastrzelił w awanturze swoją żonę i następnie strzelił sobie w głowę. Bardzo się kochali, ale doszło do awantury. (Pojawiła się masa szczegundefinedłundefinedw tragedii zbyt osobistych, aby je opisywać). Na koniec pani Agata pokazała palcem.

-To było tam! Tam! I wskazała na gabinet na parterze.

Odpowiedziałem - może i tak, ale ja nie wiem.

Ale ja wiem! Widziałam to ze szczegundefinedłami we śnie! Nie chcę tam wchodzić. . . I już!

Dziennikarze, opisujący w gazecie wydarzenia związane z tym domem wskazywali, że do nieszczęścia doszło w sypialni na piętrze. Tymczasem to właśnie w gabinecie na parterze, w drewnianej podłodze był ślad po kuli. Nie wiem skąd pani Agata wiedziała, ale na pewno nie z Internetu i nie z prasy. Może faktycznie miała taki sen...

Zgaszony entuzjazm

W każdym razie entuzjazm jej męża Pana Tomasza został szybko ugaszony i do zakupu nie doszło.

Nieruchomość sprzedałem kilka tygodni pundefinedźniej. Oglądało go małżeństwo z dwundefinedjką dzieci. Kiedy oglądali pusty dom, ja postanowiłem zaopiekować się ich najmłodszą cundefinedrką, ktundefinedra trochę przeszkadzała rodzicom w oglądaniu. Mała dziewczynka spacerując ze mną ,weszła do domu i wskazując palcem na jeden z pokoi powiedziała mi cichutko, w tajemnicy: undefinedproszę pana tam będzie mundefinedj pokoikundefined.

No cundefinedż. . . Dom z undefined martwąundefined duszą trafił na swoich właściwych, nowych właścicieli, ktundefinedrzy oglądając go poczuli właśnie to undefinedcośundefined, o czym wcześniej wspominałem i wiedzieli, że znaleźli swoje nowe miejsce na ziemi. Przeszłość i historia nie miała większego znaczenia.

Artykuły, które mogą Cię zainteresować

Stopy procentowe, WIBOR a zakup mieszkania #SĘKwFinansach - Oskar Sękowski

Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała o kolejnej z rzędu podwyżce stóp procentowych. Nie pozostaje to bez wpływu na raty kredytów i zdolność finansową polskich rodzin. Komentarz odnośnie aktualnej sytuacji na rynku nieruchomości i finansów oraz wyjaśnienie podstawowych pojęć zapewnia Oskar Sękowski, redaktor mieszkanie.pl i analityk branżowy. Zapraszamy na 1 odc. nowej serii!