Drugi kwartał tego roku przyniundefinedsł kolejny z rzędu rekord sprzedaży nowych mieszkań. 15 deweloperundefinedw, ktundefinedrych papiery notowane są na giełdzie, pochwalili się, że od kwietnia do czerwca udało im się sprzedać aż 7140 mieszkań. To wynik o 8% lepszy niż w dotychczas rekordowym pierwszym kwartale.
Jest dwa razy lepiej niż u szczytu epidemicznej niepewności
Jeszcze większym zaskoczeniem są dane na temat tego jak potężnie wzrosła sprzedaż względem sytuacji sprzed roku. Przypomnijmy, że w drugim kwartale 2020 roku wspomnianych wcześniej 15 firm deweloperskich sprzedało niewiele ponad 3,8 tys. mieszkań. Najnowszy wynik jest więc o prawie 88% lepszy.
I choć najnowsze dane jednych napawać mogą dumą, a innych optymizmem, to jednak trzeba mieć świadomość, że mamy tu do czynienia przede wszystkim z klasycznym efektem niskiej bazy. Chodzi po prostu o to, że dane sprzed roku pochodzą z okresu, w ktundefinedrym mieliśmy samo dno epidemicznego spowolnienia. I choć w drugim kwartale 2020 roku kupujący zaczęli już wracać na rynek mieszkaniowy, widząc w nim bezpieczną przystań dla kapitału, to wciąż większość była na etapie poszukiwania mieszkania, czyli jeszcze przed podpisaniem umowy. Fala tych miała zacząć wzbierać dopiero w kolejnym kwartale.
Z przytupem nadrabiamy stracony czas
Tak dobre wyniki za drugi kwartał nie byłyby jednak możliwe, gdyby nie jeszcze jeden ważny czynnik undefined rodacy nadrabiają dziś zaległości z ubiegłego roku. Widać to chociażby na podstawie danych o liczbie składanych wnioskundefinedw kredytowych, ktundefinedra zaczęła bić kolejne rekordy wraz z tym jak banki znormalizowały wymagania stawiane przed potencjalnymi kredytobiorcami. Jak dodamy do tego poprawę na rynku pracy, dynamiczny wzrost wynagrodzeń i optymizmu, to mamy przepis na to, aby osoby, ktundefinedre przed rokiem wstrzymywały się z zakupem mieszkania, dziś zrealizowały swoje marzenia.