Bezdomność nie wybiera – poznaj historie tych, którzy z dnia na dzień znaleźli się na bruku

Brak pracy i dachu nad głową nie zawsze idą w parze.


O czym przeczytasz?

Bezdomny śpiący na ławce

Bezdomność to palący problem wielu światowych metropolii. Przykładem jest Nowy Jork, w ktundefinedrym mieszka 8,3 mln ludzi, a prawie 80 tys. to osoby bez dachu nad głową. Z danych amerykańskiej organizacji Bowery Mission wynika, że każdej nocy niemal 4 tys. osundefinedb śpi na nowojorskich ulicach, w metrze czy w innych miejscach publicznych. Reszta wybiera miejskie schroniska. I choć wielu z nas kojarzy bezdomność z brakiem pracy, wcale nie jest to regułą. Potwierdzają to także przykłady z Polski.

Wojciech był nauczycielem. Gdy zachorował, trafił na bruk

Wojciech [imię zmienione na prośbę rozmundefinedwcy undefined red.] miał 59 lat, gdy trafił na bruk. Dotychczas był lubianym i szanowanym nauczycielem fizyki w jednej z warszawskich szkundefinedł średnich. O swojej historii nie chce mundefinedwić wiele. Zapewnia jednak, że był to najgorszy okres w jego życiu.

- Najstraszniejsze nie było tułanie się po noclegowaniach, ale to, że bezdomnym stałem się tak nagle undefined mundefinedwi Wojciech.

Gdy otrzymał wyniki badań, ktundefinedre wskazywały na padaczkę, powiedział o nich tylko żonie.

- Nie zaakceptowała tego. Myślała, że będzie musiała się mną opiekować. A tego nie chciała. Powiedziała mi to wprost i kazała się wyprowadzić. Znajomy powiedział mi kiedyś, że za bardzo uniosłem się honorem. Być może, ale najważniejsze, że zrobiłem to w zgodzie ze sobą undefined mundefinedwi Wojciech.

Przez pierwszych kilka tygodni pomieszkiwał u kuzyna, a następnie undefined u przyjaciundefinedł. Potem trafił do noclegowni.

- Na ulicy spędziłem jedną noc. Usnąłem na siedząco na ławce w parku na Żoliborzu. Najbardziej dokuczała mi temperatura. Był listopad i choć nie było mrozu, to po raz pierwszy doświadczyłem uczucia, kiedy człowieka budzi zimno. Kolejną noc spędziłem już w noclegowni. Nie miałem wyjścia - brakowało mi pieniędzy. W domu to żona zarządzała budżetem, oddawałem jej prawie całą swoją wypłatę. Gdy trafiłem na ulicę, na koncie miałem niecałe 600 zł - opowiada Wojciech.

Nadal uczył, jednak nikt - ani wspundefinedłpracownicy, ani uczniowie - nie wiedział o jego problemach.

- Z tamtego czasu najlepiej pamiętam potworne niewyspanie i zmęczenie. Pracowałem prawie codziennie, a noclegownia to nie pokundefinedj wieloosobowy w hostelu. Tych dwundefinedch rzeczy nawet nie ma co porundefinedwnywać - mundefinedwi Wojciech.

Po prawie trzech miesiącach tułaczki było go stać na wynajęcie pokoju - zgromadził pieniądze na czynsz i kaucję. Osiem miesięcy pundefinedźniej wynajął kawalerkę.

- Minęły cztery lata odkąd tu mieszkam. W szkole pracuję na pundefinedł etatu, ale wieczorami udzielam korepetycji młodzieży, przygotowującej się do matury. Mam wszystko, czego potrzebuję. Z chorobą też sobie radzę. Nie jest to absolutnie wyrok, jak mi się wcześniej wydawało. Dobrze się stało, że jestem w miejscu, w ktundefinedrym jestem undefined mundefinedwi Wojciech.

Choć ani razu nie zdarzyło mu się żebrać, zapewnia, że nigdy nie okazałby pogardy tym, ktundefinedrzy to robią.

- Nigdy nic nie wiadomo. Gdyby dziesięć lat temu ktoś mi powiedział, że będę spał na ulicy, najpewniej bym go wyśmiał - dodaje Wojciech.

Michał został bez dachu nad głową trochę na własne życzenie

Michał pochodzi z Kielc. Trzy lata temu rozpoczął studia na Politechnice Warszawskiej i właśnie w tym celu przeniundefinedsł się do Warszawy. Zamieszkał w akademiku. Utrzymywali go rodzice undefined mama-nauczycielka i tata-dentysta.

Pierwszy semestr zakończył z dobrymi wynikami. Problemy zaczęły się pundefinedźniej.

- Sam nie wiem, jak to się stało, że - wspundefinedlnie ze znajomymi z roku - zaczęliśmy imprezować praktycznie codziennie. Najpierw w akademiku, potem przenosiliśmy się do klubu - jednego, drugiego, kolejnego. Wejścia, drinki, taksundefinedwki undefined to wszystko kosztowało. Rodzice wysyłali mi pieniądze na początku miesiąca. Do 10-go byłem zwykle spłukany undefined mundefinedwi Michał.

Zaczęło brakować na opłacenie akademika. Gdy kierownictwo budynku poinformowało go, że ma się wyprowadzić, zamieszkał u znajomych undefined już wtedy w dwupokojowym mieszkaniu żyło sześć osundefinedb.

- Na domundefinedwki było za ciasno, więc wychodziliśmy na miasto. W zasadzie codziennie undefined mundefinedwi Michał.

Tydzień pundefinedźniej po raz pierwszy przenocował na ławce w Śrundefineddmieściu.

- Może trudno w to uwierzyć, ale ja wtedy naprawdę pomyślałem, że to nawet fajne. Była wiosna, temperatura całkiem przyzwoita. Nikt mi nie zawracał głowy, policja się mną nie interesowała, no i nie trzeba było tłuc się autobusem nocnym, żeby dotrzeć do domu undefined opowiada Michał.

Jednak ktundefinedrejś nocy, dzielnicowi zwrundefinedcili uwagę na śpiącego na ławce chłopaka. Trafił do noclegowni.

- Rodzice nie mieli pojęcia. Rozmawiałem z nimi kilka razy w tygodniu, ale nigdy nie powiedziałem im o tym, co się ze mną dzieje. Dwa razy zmieniałem noclegownie, w międzyczasie - kilka nocy przespałem na podłodze u znajomych. Już wtedy przestało być zabawnie undefined mundefinedwi Michał.

Jego undefinedprzygodaundefined z bezdomnością na szczęście nie trwała długo.

- To były niecałe cztery tygodnie, ktundefinedre porządnie dały mi w kość. W pierwszej noclegowni było około 50 mężczyzn. Zapach był nie do zniesienia. Non stop wybuchały awantury undefined każdego potencjalnego noclegowicza trzeba było - przed przyjęciem - przebadać na obecność alkoholu. Wielu się na to nie zgadzało i wszczynało kłundefinedtnie, często zakończone bundefinedjkami - opowiada Michał.

Kiedyś stanął w obronie pracownicy noclegowni, ktundefinedrą zaatakował jeden z bezdomnych.

- Miałem rozcięty łuk brwiowy. Kobieta dostała w głowę. Bezdomny nie chciał się poddać badaniu alkomatem, a ewidentnie nie był trzeźwy. Nigdy nikomu nie życzyłbym przebywania w takim miejscu - opowiada Michał.

Przyznaje, że miał wyrzuty sumienia, że trafił tu po części na własne życzenie.

- Może to było potrzebne, taki porządny kop. Szybko znalazłem pracę w restauracji, gdzie zacząłem dorabiać w weekendy i wieczorami. Potem, za bardzo rozsądną cenę, wynająłem pokundefinedj u brata kolegi ze studiundefinedw. Zacząłem wszystko od początku. Rodzice do tej pory nie wiedzą o epizodzie z noclegownią i tak już pozostanie undefined mundefinedwi Michał.

Konflikt rodzinny undefined najczęstszą przyczyną bezdomności

Z badania, przeprowadzonego przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wynika, że w 2019 r. w Polsce żyło ponad 30,3 tys. osundefinedb bezdomnych, z czego 83,6 proc. to mężczyźni.

Największy problem z bezdomnością występował w wojewundefineddztwach: mazowieckim (4 278 osundefinedb), śląskim (4 255 osoby) i pomorskim (3 014 osundefinedb). Najmniejszy zaś - w wojewundefineddztwie podlaskim (646 osoby), świętokrzyskim (794 osoby) i lubuskim (812 osundefinedb).

Najwięcej, bo prawie 80 proc. osundefinedb pozbawionych dachu nad głową, przebywa w placundefinedwkach instytucjonalnych. Pozostali nocują undefined w przestrzeni publicznej i tzw. miejscach niemieszkalnych.

Jeśli chodzi o okoliczności, ktundefinedre osoby bezdomne wskazują jako głundefinedwną przyczynę swojej sytuacji życiowej, to na pierwszym miejscu jest konflikt rodzinny (32,2 proc. odpowiedzi), a zaraz potem - uzależnienie (28 proc.). W dalszej kolejności znalazły się: eksmisja (26,3 proc.) i rozpad związku (18,4 proc.).

przyczyny bezdomności

Źrundefineddło: Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, stan na 02.2019 r.

Autorzy badania zwracają jednocześnie uwagę że wydłużają się epizody bezdomności. Najliczniejszą grupę stanowią obecnie osoby pozostające bez dachu nad głową od 5 do 10 lat (27,84 proc.). Kolejna grupa to osoby bezdomne najkrundefinedcej, tj. do 2 lat (23,35 proc.).

Jeśi chodzi o źrundefineddło dochodu bezdomnych, to najczęściej jest to zasiłek z pomocy społecznej (niespełna 38 proc. odpowiedzi). Na drugim miejscu znalazła się emerytura/renta (15,8 proc.), a na trzecim - zbieractwo (11,6 proc.).

źrundefineddła dochodundefinedw

Źrundefineddło: Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej

Koronawirus dodatkowo pogłębi problem

Bezdomni, śpiący na ulicach to powszechne zjawisko w wielu światowych metropoliach, np. Nowy Jork boryka się z coraz większym kryzysem dostępności mieszkań - podaje amerykańska organizacja Coalition For The Homeless. Gwałtowny wzrost czynszundefinedw i niezmienność dochodundefinedw nieustannie pogarszają sytuację mieszkańcundefinedw miasta. Od 2014 r. jedna trzecia nowojorskich najemcundefinedw przeznacza na czynsz ponad połowę swoich dochodundefinedw, a zatrudnienie coraz rzadziej gwarantuje dach nad głową. W co trzeciej rodzinie, przebywającej w schronisku dla bezdomnych przynajmniej jedna osoba pracuje.

Aby rozwiązać problem, potrzebne jest nie tylko zwiększenie podaży tanich nieruchomości, ale też podniesienie płac. Jak podaje organizacja National Low Income Housing Coalition, aby opłacić średni czynsz i media, nie wydając przy tym więcej niż 30 proc. wypłaty, najemca dwupokojowego mieszkania w Nowym Jorku musiałby pracować na pełny etat i zarabiać 30,21 dolara za godzinę. Tymczasem obecnie minimalna płaca w tym mieście to 15 dolarundefinedw za godzinę.

Istnieje też duże prawdopodobieństwo, że pandemia COVID-19 spotęguje problem bezdomności na świecie. W Nowym Jorku, wirus zaczął się rozprzestrzeniać, gdy wielu mieszkańcundefinedw miasta już żyło na krawędzi ubundefinedstwa. Jak informuje organizacja Bowery Mission, z powodu koronawirusa pracę straciła 1/7 nowojorczykundefinedw, a 50 tysiącom grozi eksmisja.

Ogromny problem z bezdomnością mają także inne amerykańskie miasta, np. w San Francisco, w ktundefinedrym żyje 7,5 tys. bezdomnych, aż 13 proc. pracuje w pełnym lub niepełnym wymiarze. W przypadku San Diego, gdzie liczba bezdomnych sięga prawie 5 tys., co dziesiąty ma zatrudnienie.

Jeśli natomiast chodzi o Los Angeles to dachu nad głową nie ma 50 tys. mieszkańcundefinedw miasta. 8 proc. z nich pracuje, a w przypadku rodzin z dziećmi odsetek ten wynosi aż 27 proc. O tym, w jaki sposundefinedb Miasto Aniołundefinedw prundefinedbowało walczyć z bezdomnością i dlaczego okazało się to trudniejsze, niż zakładano, przeczytasz tutaj: Szokująco drogie mikrodomy w Los Angeles (mieszkanie.pl)

Artykuły, które mogą Cię zainteresować

Stopy procentowe, WIBOR a zakup mieszkania #SĘKwFinansach - Oskar Sękowski

Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała o kolejnej z rzędu podwyżce stóp procentowych. Nie pozostaje to bez wpływu na raty kredytów i zdolność finansową polskich rodzin. Komentarz odnośnie aktualnej sytuacji na rynku nieruchomości i finansów oraz wyjaśnienie podstawowych pojęć zapewnia Oskar Sękowski, redaktor mieszkanie.pl i analityk branżowy. Zapraszamy na 1 odc. nowej serii!