Lokatorzy (nie)pożądani - sprawdź, czy wynajmujący są łaskawi dla czworonogów.

Te trzy historie to trzy całkiem odmienne podejścia do pupili. Sam oceń, które z nich jest najlepsze.


O czym przeczytasz?

Pies w mieszkaniu

Najemca z pupilem to często drażliwy temat. Są właściciele, ktundefinedrzy nie mają z tym problemu, ale są też tacy, ktundefinedrzy na samą myśl o wpuszczeniu do mieszkania psa czy kota odpowiadają: nigdy w życiu! Choć wydawać by się mogło, że o tym, czy wynajmujący zaakceptuje zwierzaka, decyduje przede wszystkim standard lokalu, poniższe historie udowadniają, że wcale tak nie jest. To po prostu ruletka...

Jak Whiskey z dnia na dzień stał się potworem

undefinedNie znam życia bez psundefinedw, ja się z nimi wychowałamundefined undefined tak zaczyna swoją opowieść 29-letnia Patrycja. Czworonundefinedg nie odstępował jej na krok już w pierwszych miesiącach życia.

- Tak mundefinedwią rodzice. Borys, nasz undefinedwczesny kundelek, był członkiem naszej rodziny. Odszedł, gdy miałam 8 lat. Kilka tygodni pundefinedźniej, przygarnęliśmy ze schroniska suczkę Melę i psa Kerta. W naszym domu czworonogi były zawsze undefined opowiada Partycja.

Jej tata jest weterynarzem, cundefinedrka postanowiła pundefinedjść w jego ślady. Gdy dostała się na warszawską Szkołę Głundefinedwną Gospodarstwa Wiejskiego, do stolicy przeprowadził się także jej undefinedwczesny pupil undefined dog niemiecki Whiskey. Przez sześć lat zajmowali kawalerkę, należącą do znajomego rodzicundefinedw Patrycji, rundefinedwnież weterynarza.

- Nie miał najmniejszego problemu z tym, że lokatorem mieszkania jest czworonundefinedg. Whiskey jest bardzo czystym psem. Nigdy nie pogryzł mebli, nie zabrudził dywanu. Ma krundefinedtką sierść, nie gubi jej po całym domu undefined opowiada Patrycja.

Choć mieszkanie było wygodne i dobrze położone, zdecydowała się na wyprowadzkę.

- Z moim undefinedwczesnym narzeczonym, a dziś mężem, postanowiliśmy wynająć coś większego. Ogłoszenie znaleźliśmy w internecie, poszliśmy na tzw. casting. Właścicielka wiedziała, że mamy psa. Nie zgłaszała co do tego żadnych zastrzeżeń. Co więcej, na oglądanie mieszkania przyszedł dosłownie tłum ludzi, a ona wybrała właśnie nas undefined mundefinedwi Patrycja.

Przez ponad pundefinedł roku, wspundefinedłpraca między właścicielką, a lokatorami układała się bez zarzutundefinedw. Zwrot akcji nastąpił, gdy w mieszkaniu wymieniano stare instalacje gazowe.

- Wizyta właścicielki była oczywiście zaplanowana. Jednak ona sama była nie w humorze. Nawet zastanawialiśmy się, czy to nie przez technikundefinedw, ktundefinedrzy ociągali się z pracą. Nasze zdziwienie było ogromne, gdy wieczorem dostaliśmy mejla, w ktundefinedrym właścicielka pisała, że undefinedw całym domu czuć smrundefinedd psaundefined, undefinedzwierzę wyżarło narożnik i zanieczyszcza lokalundefined. Dodała, że prosi, abyśmy undefined jak najszybciej - znaleźli sobie nowe miejsce zamieszkania undefined opowiada Patrycja.

Zaskoczeni lokatorzy odpowiedzieli, że pies nie wyrządził w domu nawet najmniejszej szkody, jest czysty i zadbany, z kolei znalezienie nowego lokum z dnia na dzień jest wręcz niemożliwe. Zaznaczyli też, że w ich umowie najmu nie ma nawet słowa o zakazie trzymania w domu zwierząt, właścicielka nie może więc wyrzucić ich na bruk.

Przeliczyli się, myśląc, że sytuacja się uspokoi. Po kilku dniach, zarundefinedwno na klatce schodowej, jak i na całym osiedlu pojawiły się kartki z rysunkiem doga niemieckiego, z bardzo wymownym opisem. "Ktoś" radził sąsiadom, by uważali na zwierzę, ktundefinedre undefinedrzuca się na ludziundefined i undefinedma na koncie liczne pogryzieniaundefined.

- Wiedzieliśmy, że to ona. Na całym osiedlu tylko my mamy doga niemieckiego. Nie chcieliśmy wchodzić w przepychanki z tą kobietą. Znaleźliśmy inne mieszkanie. Oczywiście nie otrzymaliśmy zwrotu kaucji. Rzekomo, ze względu na undefinedwyżarty narożnik i inne, liczne zniszczeniaundefined - dodaje Patrycja.

Krundefinedliczki miniaturki, a do naprawy masa rzeczy

Dagmara ma 34 lata i od ponad czterech lat mieszka u narzeczonego, zaś swoje własne cztery kąty wynajmuje.

- Pierwszych lokatorundefinedw szukałam poprzez ogłoszenie internetowe. Odzew był bardzo duży. Spośrundefinedd wszystkich zainteresowanych, najbardziej zaufane wydały mi się dwie studentki stomatologii. To one ostatecznie wprowadziły się do mieszkania undefined opowiada Dagmara.

Lokatorki były bardzo sumienne, nie zalegały z opłatami. Problemy zaczęły się, gdy Dagmara musiała pojechać do mieszkania, żeby zabrać z niego pozostawione w nim rzeczy.

- Okazało się, że jedna z dziewczyn ma dwa krundefinedliki-miniaturki, o ktundefinedrych nic nie wiedziałam. Nie będzie przesadą, jeśli powiem, że skala zniszczeń, wyrządzonych przez zwierzęta była ogromna. Krundefinedliki zrobiły dwie dziury w kanapie, obgryzły listwy przypodłogowe, dywan, fotele, a nawet grzbiety książek. Nie wspominając juz o podrapanym parkiecie, nad ktundefinedrym ubolewałam najbardziej. Od razu zwrundefinedciłam też uwagę na to, że kable są wymienione. Je także krundefinedliki musiały poprzegryzać undefined mundefinedwi Dagmara.

Rozwiązała ze wspundefinedłlokatorkami umowę. Pozostawiła sobie kaucję, jednak undefined jak twierdzi undefined pokryła z niej tylko 1/3 szkundefinedd (pewnie dlatego od właścicieli zwierzakundefinedw wynajmująmy żądają często wyższej kaucji. Aby wystarczyło na doprowadzenie mieszkania do porządku...).

- W umowie nie było zapisu, dotyczącego zwierząt. Poza tym, nie wiem, jak zachowałabym się, gdybym od początku wiedziała, że lokatorka ma krundefinedliki. Być może zgodziłabym się na to, by zamieszkały w domu. Nie wiedziałam, że takie maleńkie zwierzątka mogą zrobić tyle niedobrego - przyznaje Dagama.

W kolejnej umowie najmu, ktundefinedrą przygotowała dla nowych lokatorundefinedw znalazł się już zapis, informujący o bezwzględnym zakazie przetrzymania w mieszkaniu zwierząt.

- Nie wiem co musiałoby się zmienić, żebym z niego zrezygnowała. Zraziłam się do zwierząt, raczej na dłuższy czas undefined mundefinedwi Dagmara.

U Kariny mieszkały już psy, koty, a nawet patyczaki

49-letnia Karina ma w Warszawie dom i dwa mieszkania. Dom zajmuje wraz z mężem i trundefinedjką dzieci, a mieszkania undefined wynajmuje. W obu przypadkach lokatorami są młode małżeństwa.

- Każde z nich ma po dwa psy, nie mam z tym żadnych problemundefinedw. Wręcz przeciwnie, cieszę się, że te zwierzaki mają fajne domy, zwłaszcza, że wszystkie zostały zabrane ze schroniska undefined mundefinedwi Karina.

Zapytana o to, czy nie obawia się potencjalnych szkundefinedd, odpowiada, że rundefinedwnie dobrze mundefinedgłby je wyrządzić człowiek.

- Z całym szacunkiem dla studentundefinedw, ale czy podczas domundefinedwki ryzyka zniszczeń nie ma? Zwłaszcza, że często pojawia się alkohol. Jedno z mieszkań, ktundefinedre wynajmuję, ma podwyższony standard, jednak nigdy nie ucierpiała w nim nawet najmniejsza rzecz undefined zapewnia Karina.

Swoją sympatię do zwierząt, mocno akcentuje także w ogłoszeniach o wynajmie.

- Za każdym razem, gdy zamieszczam w sieci ofertę, zaczynam od tego, że chętnie udostępnie swoje undefinedMundefined młodym ludziom, kochającym zwierzęta. Za pierwszym razem, na zdjęciach wnętrz były także moje psiaki undefined mundefinedwi Karina.

Jak dodaje, przygodę z najmem zaczęła 14 lat temu.

- W moich domach mieszkały już koty, psy, chomiki, żundefinedłwie, a nawet patyczaki. Zwierzęta będą tu zawsze mile widziane undefined zapewnia Karina.

Artykuły, które mogą Cię zainteresować

Stopy procentowe, WIBOR a zakup mieszkania #SĘKwFinansach - Oskar Sękowski

Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała o kolejnej z rzędu podwyżce stóp procentowych. Nie pozostaje to bez wpływu na raty kredytów i zdolność finansową polskich rodzin. Komentarz odnośnie aktualnej sytuacji na rynku nieruchomości i finansów oraz wyjaśnienie podstawowych pojęć zapewnia Oskar Sękowski, redaktor mieszkanie.pl i analityk branżowy. Zapraszamy na 1 odc. nowej serii!