Berlin to bezpieczna przystań dla każdego z nas [W gościach]

Z Wojtkiem Sachą rozmawiamy o tym, jak się żyje za zachodnią granicą, na czym polega "berliński luz" i dlaczego niemieckie place zabaw to prawdziwe eldorado nie tylko dla najmłodszych.

Wojtek w dzielnicy Charlottenburg

Karolina Polacka: Pundefinedłtora roku temu wyprowadziliście się z Warszawy do Berlina. Jak Wam się żyje za zachodnią granicą?

Wojtek Sacha: Przenieśliśmy się ze względu na plany zawodowe mojej żony, ktundefinedra chciała nauczyć się najlepszych praktyk od tutejszych samodzielnych położnych. Najprawdopodobniej zostaniemy tu jeszcze rok, może dwa lata. Komfort życia w Berlinie jest na pewno znacznie większy niż w Polsce. Miasto jest ogundefinedlnie znane z tego, że wiele przestrzeni zostało tu stworzonych pod człowieka, a nie pod samochody. Dotyczy to zwłaszcza starych dzielnic, gdzie mniejsze ulice zamieniono z powrotem z asfaltowych na brukowe, obficie porośnięte drzewami. W Berlinie bardzo dba się o zieleń, ceni się każde stare drzewo, dla bezpieczeństwa podcina się gałęzie co roku. Ale dba się inaczej niż w Polsce: skwery i trawniki są często pozarastane, krzaki przerośnięte. Tej bujnej zieleni jest więcej, ale jest mniej podporządkowana ludziom - i ja to lubię.

W Berlinie jest też całe mnundefinedstwo elementundefinedw, ktundefinedre sprawiają, że w części mieszkalnej człowiek rzeczywiście czuje się bezpiecznie. Sama architektura i układ ulic nie pozwalają na to, by gnać. Samochody jadą wolniej, muszą uważać na licznych rowerzystundefinedw. To wszystko sprawia, że chodzę z dziećmi na rowerkach kilometr do przedszkola bez obaw, że stanie im się coś złego. Wystarczy, że mam nad nimi kontrolę wzrokową. W Warszawie bym się na coś takiego raczej nie odważył.

Bezpieczny Berlin

Z tego co mundefinedwisz wynika, że berlińskie dzielnice mieszkalne są bardzo przyjazne i bezpieczne. Dostępne w nich mieszkania przeważnie się wynajmuje, prawda? To zupełnie odwrotnie niż w Polsce, gdzie wciąż panuje przekonanie, że lepiej mieć cztery kąty na własność.

To prawda, w Niemczech zdecydowana większość osundefinedb nie ma własnego mieszkania. Wynajem jest standardem. Działają tu wspundefinedlnoty, ktundefinedre mają w swoich zasobach kilkadziesiąt czy nawet kilkaset tysięcy mieszkań na wynajem. To ogromne firmy, posiadające pewną część Berlina.

We wschodniej części miasta funkcjonują natomiast spundefinedłdzielnie mieszkaniowe, jakie mieliśmy kiedyś w Polsce, tyle że są większe i lepiej zorganizowane. Mają pod sobą gigantyczne blokowiska. Mało brakowało, a byśmy zamieszkali na jednym z nich, bo akurat dostaliśmy tam mieszkanie. Przyznali nam je bardzo szybko, może dlatego że było to bardzo duże lokum i nie było chętnych na taką powierzchnię. Zazwyczaj na mieszkanie do wynajęcia od spundefinedłdzielni czeka się rok albo dwa lata, one też mają powodzenie. Natomiast my, gdy zobaczyliśmy kolos na 12 pięter i 10 klatek, to stwierdziliśmy, że nie chcemy tu mieszkać. Rzutem na taśmę wzięliśmy alternatywę undefined 90-metrowe mieszkanie w starej zabudowie.

Wygląda na to, że wynajęcie mieszkania w Niemczech to prawdziwy tor przeszkundefinedd?

Najczęściej szuka się przez znajomych albo znajomych znajomych. Teoretycznie da się też znaleźć mieszkanie przez ogłoszenie, ale może to trwać rok, a nawet dwa lata. Właściciele organizują castingi, na ktundefinedrych pojawiają się tłumy ludzi. Para artystundefinedw, po ktundefinedrych przejęliśmy nasze mieszkanie, na wynajem właśnie tak znalazła 100-metrowe lokum na modnym Kreuzbergu. Cieszyli się, bo właściciel wybrał ich spośrundefinedd chyba setki chętnych. Jeszcze ciekawszy był powundefinedd, dla ktundefinedrego powierzył im swoje mieszkanie - była w nim pracownia malarska, oni zaś byli grafikami. Niewiele mieli wspundefinedlnego z malarstwem, jednak gdy na castingu pojawia się setka osundefinedb, z ktundefinedrych 90 proc. się nadaje, decydują szczegundefinedły - czasem kuriozalne.

Bez względu jednak na to, czy wynajmujesz od znajomego czy nie, musisz przygotować cały zestaw dokumentundefinedw, w tym: zaświadczenie o zarobkach, potwierdzenie meldunku w Niemczech czy zaświadczenie o braku długundefinedw. Bez nich w ogundefinedle nie ma rozmowy. Spisaniem protokołu i przedstawieniem umowy zajmuje się administrator. Sam nigdy nie widziałem właściciela kamienicy, w ktundefinedrej mieszkamy.

A jaki jest standard wynajmowanych mieszkań?

Najczęściej dobry. Choć z estetyką osiedli bywa rundefinedżnie, szczegundefinedlnie w starych dzielnicach. Zdarza się, że klatki schodowe są porysowane, pomalowane sprayem, obdrapane. W Polsce często traktuje się takie miejsca jak undefinedmenelnieundefined, tymczasem w Berlinie podchodzi się do tego bardzo na luzie. Poza tym, nierzadko w takich właśnie undefinedpunkowychundefined budynkach są wspaniałe wygodne mieszkania, widne, o wysokim standardzie.

modny Kreuzberg

A jacy są Niemcy? Według stereotypu undefined to dosyć surowi formaliści.

Jeśli się załatwia formalności np. w urzędach undefined są bardzo skrupulatni. A generalnie, są mili, nudni i zimni, albo mili i ciepli. Podobnie jak w Polsce.

Berlin jest w ogundefinedle bardzo rundefinedżnorodny. W mojej dzielnicy pewnie żadna z narodowości nie stanowi więcej niż 50 proc. ogundefinedłu mieszkańcundefinedw. Widzę to z resztą po przedszkolu, do ktundefinedrego chodzą moi synowie, gdzie około 40 proc. dzieci pochodzi z rodzin niemieckich. Jeśli zaś chodzi o pozostałe narodowości to są dzieci imigrantundefinedw z Turcji, ale też ze Wschodniej czy Południowej Europy. Berlin to bezpieczna przystań dla ludzi z każdego zakątka świata.

Jeśli już mowa o przedszkolach undefined łatwo uzyskać w nich miejsce dla dziecka? Pytam, bo np. w Warszawie bywa z tym naprawdę ciężko, zwłaszcza, gdy mowa o przedszkolu publicznym.

To zależy od dzielnicy. Na przykład Prenzlauer Berg to raj młodych rodzin - przedszkola i szkoły są tam pełniutkie i o miejsce będzie trudniej. Nam udało się załatwić wszystko w dwa tygodnie! Przedszkola są niemieckojęzyczne, albo dwujęzyczne. My woleliśmy te pierwsze, ponieważ zależało nam na tym, by nasi synowie szybko nauczyli się niemieckiego. W przedszkolu ogundefinedlnie bardzo dba się o to, by dziecko uczyło się języka, to część undefinedprogramuundefined. Wcześniej przedszkola były płatne, a dzieci z rodzin innych niż niemieckojęzyczne zaczynały się uczyć niemieckiego dopiero w szkole podstawowej, co powodowało, że wielu z nich mocno zaniżało poziom całej edukacji. Teraz się to zmieniło. Co ciekawe, opiekunki zalecają wręcz mundefinedwienie w języku rodzicundefinedw w domu, a one same zajmą się niemieckim. To się sprawdza. Nasi synowie mundefinedwią w dwundefinedch językach, nie mieszają ich ze sobą.

Jak spędzacie czas wolny? Macie jakieś ulubione berlińskie zakątki?

Berlin słynie z imprezowego życia. Jako młodzi rodzice, no i przez pandemię - za bardzo teraz tego nie doświadczamy. Jest za to wiele wspaniałych starych parkundefinedw, laskundefinedw podmiejskich i jezior.

charlottenburg

Chodzimy często na place zabaw, są wspaniałe. Takich jak tutejsze nie widziałem nigdzie w Polsce.

W okolicy mamy pięć placundefinedw i każdy z nich jest inaczej zaprojektowany, inaczej pomyślany. Polski plac zabaw to płaski teren, na ktundefinedrym instaluje się poszczegundefinedlne zabawki z plastiku. W Berlinie undefined jest oczywiście płaski teren, ale jest też gundefinedrka, dużo piachu, coś, na co można wbiegać, jakieś skałki, krzaki i drzewa. Dzieciaki same, w bardzo naturalny sposundefinedb wymyślają: gdzie się będą wspinać, z czego będą zbiegać i w ktundefinedrych krzakach będą się chować. Na takim placu jest dziesięć razy więcej zabawy, dzięki jego ukształtowaniu i rozplanowaniu.

Bardzo często instaluje się tu także pompy z wodą, rurami. Dzieciaki bawią się w piachu pundefinedł dnia undefined z wiaderkami i szufelkami. Budują sobie jeziorka, tunele, wyspy - jak na plaży. To samograj undefined marzenie każdego rodzica!

Plac zabaw w Berlinie

Są też undefinedpająkiundefined linowe, trampoliny i wysokie konstrukcje drewniane z kilkumetrowymi zjeżdżalniami dla starszakundefinedw. Na dole jest piach, więc jak dziecko spadnie nie zrobi sobie poważnej krzywdy. Tu więcej ufa się dzieciom, aby mogły się oswoić.

Wysokie zjeżdżalnie

W ogundefinedle niemieckie place zabaw nie są skierowane tylko do najmłodszych. Tu czas spędzają także: młodzież i dorośli - na boiskach i przy stołach do ping-ponga. Takie miejsca stanowią uzupełnienie ubytkundefinedw w zabudowie i ożywiają dzielnice.

Dorośli na placu zabaw

W Polsce mamy obecnie kolejny już lockdown. Zamknięto m.in. galerie handlowe, baseny, instytucje kultury. Cały czas undefined w przestrzeni publicznej undefined nosimy też maseczki. Jakie obostrzenia obowiązują w Berlinie?

Na ulicy nie nosimy maseczek, ale zakładamy je np. przed wejściem do sklepu. Ze znajomymi spotykamy się zazwyczaj na dworze. Tydzień temu na nowo otworzyły się przedszkola. Wcześniej były zamknięte, a niektundefinedrzy przez trzy miesiące musieli godzić pracę z domu z opieką nad dziećmi. Nas to akurat ominęło, ponieważ, tak jak wspomniałem, moja żona jest położną. To jeden z tak zwanych zawodundefinedw systemowych. Dlatego nasi synowie przez cały czas mieli opiekę przedszkolną.

Czego Ci najbardziej brakuje w tym czasie pandemicznym? Co zrobisz, gdy to wszystko się skończy?

Na pewno chciałoby się robić więcej towarzysko i undefinedna mieścieundefined. W Berlinie jest mnundefinedstwo kafejek, restauracji, barundefinedw. Wielu z nich jeszcze nie odkryliśmy, ale zamawiamy z nich jedzenie na wynos. W Berlinie można poznać smaki najodleglejszych krajundefinedw świata. Nikt tu nie musi podrabiać np. kuchni chińskiej, bo mieszkają tu Chińczycy, ktundefinedrzy świetnie gotują. Podobnie jest z innymi narodowościami. Mamy na końcu ulicy restaurację, prowadzoną przez Nepalczykundefinedw, ktundefinedra serwuje świetne jedzenie.

Muszę też przyznać, że trochę cierpię zawodowo. Po przeprowadzce założyłem start-up, a Berlin słynie przecież z żywej sceny start-up-owej. Chciałbym mundefinedc bardziej postawić na networking, pochodzić na konferencje, ale na razie to wszystko umarło. Oczywiście, wydarzenia organizuje się wirtualnie, ale to nie to samo. Czekam, aż wszystko wrundefinedci do normalności, ale to na pewno nie wcześniej niż w drugiej połowie roku.

Zdjęcia pochodzą z archiwum prywatnego Wojtka Sachy.

Artykuły, które mogą Cię zainteresować

Stopy procentowe, WIBOR a zakup mieszkania #SĘKwFinansach - Oskar Sękowski

Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała o kolejnej z rzędu podwyżce stóp procentowych. Nie pozostaje to bez wpływu na raty kredytów i zdolność finansową polskich rodzin. Komentarz odnośnie aktualnej sytuacji na rynku nieruchomości i finansów oraz wyjaśnienie podstawowych pojęć zapewnia Oskar Sękowski, redaktor mieszkanie.pl i analityk branżowy. Zapraszamy na 1 odc. nowej serii!