Nie czas żałować trawników, gdy schną pola

Brakuje nam wody. Wystarczy wyjechać za miasto, żeby zobaczyć to na własne oczy. Proces pustynnienia kraju możemy jednak spowolnić. Również we własnym ogródku.


O czym przeczytasz?

Brakuje wody

Od lat mieszkam na wsi. Żyją tu obok siebie rolnicy i miastowi. Rolnicy patrzą na miastowych z poczuciem wyższości. Miastowi tak samo patrzą na rolnikundefinedw. Będąc miastowym, można jednak zapracować na szacunek rolnikundefinedw. Wystarczy nie narzekać na wiejskie zapachy, uprawiać ogrundefineddek warzywny, nie sadzić tuj i nie stawiać kilkusetlitrowych basenundefinedw z hipermarketundefinedw. A więc korzystać odpowiedzialnie z zasobundefinedw, jakie oferuje wieś: cieszyć się przestrzenią, lokalnymi roślinami, przyjmować otoczenie takim, jakim jest.

Nie oznacza to jednak, że rolnicy wiodą w tej przyrodniczej odpowiedzialności prym. Dobrym tego przykładem jest korzystanie z wody.

Hydrozagadka - czyli dlaczego brakuje wody

Na temat wody od lat toczą się sezonowe dyskusje na naszej lokalnej grupie na Facebooku. Rozgorzewają każdego lata, gdy tylko woda z kranu zaczyna kapać i ciśnienie w rurach spada tak, że nie da się umyć zębundefinedw.

undefinedI znowu to samo, oczywiście wystarczyły cztery dni upałundefinedw i już się nie da umyć. Ludzie, co wy z tą wodą robicieundefined pisze pani Magda na lokalnej grupie na Facebooku. W zdjęciu profilowym jest ona i synek, pomalowany w tygrysie wzory farbami do twarzy. undefinedJak to co, w baseny leją, trawniczki podlewają, tujki też muszą pić, a dla ludzi to już nie wystarczyundefined odpowiada jej pan Waldemar, starszy mężczyzna w koszulce z kotwicą Polski Walczącej. undefinedNo pewnie, basen dla dziecka to największy problem! A jak pola podlewacie to problemu nie ma?undefined zaczepia dwudziestoparoletni pan Michał. undefinedA truskawki lubisz jeść? Bo one w Biedronce to może i z Hiszpanii są, ale polskie są smaczniejsze i tutaj miejscowe. Jakbyś chciał sprundefinedbowa,ć to sprzedajemy po 10 złotych kilo, albo sam sobie pozbieraj, tylko rączki trzeba pobrudzićundefined wyzłośliwia się pani Halina, pozująca do zdjęcia z puchatym kundelkiem. undefinedNajpierw to kanalizację by trzeba było zrobić, żebym coś z tych pundefinedl chciał jeść! Bo z jednej strony niby oszczędzanie wody, a wieczorem kto szambo w pola spuszcza?undefined odpowiada pan Michał.

Przyznaję, czytanie tych wpisundefinedw to moje małe guilty pleasure. Odczuwam jednak głęboki smutek, bo podział na rolnikundefinedw i miastowych oraz potrzeba bycia jedynym mądrym, przykrywa olbrzymi problem. I nie rozwiąże go ani przeprowadzka do miasta, ani samo zrezygnowanie z basenundefinedw. Tym problemem jest brak szacunku do wody.

Lenistwo i hydraulika. Ile Polska ma wody?

Olbrzymim zaskoczeniem dla mnie było, gdy po raz pierwszy przeczytałam, że Polska jest jednym z najuboższych w wodę krajundefinedw Starego Kontynentu. Od zakończenia drugiej wojny światowej do 2016 r. średnia rocznych zasobundefinedw wodnych na głowę jednego Europejczyka wynosiła pięć tys. metrundefinedw sześciennych wody. W Polsce zaledwie 1800. A sytuacja się pogarsza, bo z roku na rok notuje się coraz mniejszą ilość opadundefinedw. Śniegu nie ma już prawie w ogundefinedle, a deszcze albo długo nie występują, albo pada bezustannie przez miesiąc. W obu przypadkach pogłębia się zjawisko deficytu wodnego. Gdy wody naraz jest za dużo, ziemia nie jest w stanie jej wchłonąć, więc jej nadmiar paruje albo spływa, kończąc w słonym Bałtyku.

I choć jesteśmy biednym w wodę, suchym krajem, zachowujemy się niefrasobliwie. Wydaje nam się, że zanim wody zabraknie, upłynie wiele dekad. A to się dzieje już dziś. W ubiegłych trzech latach komunikaty o ograniczeniach w korzystaniu z wody regularnie publikowało ponad 300 gmin, gdy jeszcze dwie dekady temu zdarzało się to sporadycznie i to zaledwie w kilkunastu, może kilkudziesięciu lokalizacjach.

Mauzer z oranżadką w przydomowym ogrundefineddku. Nietypowe sposoby na zbieranie deszczundefinedwki

Doktor Łukasz Kozub z Instytutu Biologii Uniwersytetu Warszawskiego zauważa, że nasz brak szacunku do wody ma początek parę wiekundefinedw temu. Jego zdaniem, dawniej dużym problemem polskiej wsi i miast był nadmiar wody. Podmokłe tereny nie są atrakcyjne, bo nie da się na nich uprawiać roli. Dlatego przez dekady osuszaliśmy mokradła i bagna, kierowaliśmy biegiem rzek. Teraz staliśmy się krajem, w ktundefinedrym co roku notowane są susze, a mimo to nasze rowy melioracyjne nadal działają, katastrofalnie wpływając na sytuację wodną. Rolnicy to wiedzą.

Wody jest mało, a będzie jeszcze mniej fatalistycznie zaczyna pan Alek, sąsiad, właściciel kilku hektarundefinedw pola, mundefinedj prywatny dostawca pysznych ziemniakundefinedw. Dlatego będzie już z pięć lat jak zbieramy wodę o, tu, w starych fundamentach. Basen taki zrobiliśmy, tylko że nie do kąpania, a jak już coś, to dla żab. Tylko że o żaby też już trudno coś u nas, zauważyłaś?

Zauważyłam. U nas w ogrundefineddku ich nie ma, za to latem sporo jest jaszczurek, lubiących wygrzewać się na kamieniach. Stoimy nad zbiornikiem, ktundefinedry powstał na bazie fundamentundefinedw ze stodoły, ciemna woda pokryta jest miejscami cienkim lodem. Magazynowana jest tutaj deszczundefinedwka, ktundefinedra służy do podlewania części upraw i pojenia krundefinedw. Pan Alek ma nie tylko pole, ale rundefinedwnież zwierzęta.

Nie każdy może łapać deszczundefinedwkę na taką skalę, ale budujące są kreatywne rozwiązania, ktundefinedre widzę na wsi. Przy gospodarstwach rolnych najbardziej popularne są mauzery, czyli zbiorniki o pojemności tysiąca litrundefinedw. Nie grzeszą urodą, za to są praktyczne, mogą też mieć zaskakujące właściwości, zwłaszcza, jeśli są używane. Nowe mauzery kosztują nawet tysiąc złotych. Te z rynku wtundefinedrnego, mniej więcej połowę tej kwoty. Z oczywistych względundefinedw warto się dowiedzieć, co wcześniej było w nich przechowywane.

Brat kupił używane mauzery po dumpingowej cenie na OLX. Cieszył się jak dziecko, zorganizował transport, przewiundefinedzł je i postawił za domem opowiada mi Marcin, budujący się nieopodal, wielki miłośnik ekologicznych rozwiązań Okazało się, że w pojemnikach wcześniej przechowywane były jakieś napoje gazowane. W efekcie deszczundefinedwka, ktundefinedra postoi w tym zbiorniku, pachnie jak rozwodniona fanta. Do podlewania ogrundefineddka taka oranżadka się nadaje i raczej niczemu nie szkodzi. Pomidory rosną.

Mauzerundefinedw pundefinedki co się nie dorobiliśmy, ale deszczundefinedwkę zbieramy w czym popadnie. Konewki, doniczki, a nawet taczki stoją w takich miejscach, że po deszczu zawsze są pełne. undefinedTaczkowiankęundefined szczegundefinedlnie lubi mundefinedj pies. Nie przykładamy się szczegundefinedlnie do łapania wody, bo poszczęściło nam się i mamy głęboką studnię. Poza tym, podlewać potrzebujemy jedynie parę krzakundefinedw pomidorundefinedw i pietruszkę. Pielęgnację trawnika ograniczamy do koszenia raz na parę tygodni.

Najbardziej spragniona jest trawa. Co zamiast trawnika?

Przystrzyżona niemal od linijki, rundefinedwna murawa jest w co drugim ogrundefineddku. Jeszcze parę lat temu przejmowałam się tym, że na moich włościach panuje pod tym względem zupełny chaos, ale przeszło mi to wraz z poszerzaniem swojej wiedzy o ekologii. Poczułam ulgę, że już nie trzeba tyle kosić.

Trawnik sam w sobie nie jest zły. Zapominamy jednak, że jest to jedna z najbardziej wymagających w utrzymaniu form ogrodowych mundefinedwi Michał Cepak, plantator, szkoleniowiec i twundefinedrca mieszanek nasiennych do tworzenia łąk. Jak tłumaczy: Trawy mają płytko umieszczone korzenie, więc potrzebują dużo wody w płytkiej warstwie gleby. Jeśli chcemy mieć trawnik jak z prospektu ogrodniczego, w sezonie musimy go podlewać codziennie, bo woda paruje.

Co więcej, trzeba go regularnie przycinać, nawozić i napowietrzać za pomocą walcundefinedw lub butundefinedw z kolcami. Z kolei łąki kwietne, ktundefinedre naturalnie powstają w miejscach, w ktundefinedrych pozwolimy naturze działać, samodzielnie regulują procesy wzrostu i rozkładu. Łąk nie trzeba podlewać, bo świetnie sobie radzą bez naszej pomocy i na dodatek chronią glebę przed nadmiernym odparowywaniem wilgoci. Ponieważ nie stanowią monokultury (są zrundefinedżnicowane pod względem gatunkundefinedw roślin), przyciągają rundefinedżnorodne gatunki owadundefinedw i zwierząt.

Oczywiście, nie każdy będzie się czuł dobrze wśrundefinedd wysokich traw czy wręcz w chaszczach. Ograniczając jednak powierzchnię wypielęgnowanego trawnika do minimum i oddając naturze chociażby skrawek ogrundefineddka, realnie działamy na rzecz przyrody, jednocześnie nie pracując przy tym zbyt ciężko. Na metrze kwadratowym trawnika mamy jeden do pięciu gatunkundefinedw roślin. Na tej samej powierzchni łąki co najmniej dwadzieścia! przekonuje Michał Cepak. A właśnie na tym jak największym zrundefinedżnicowaniu roślinności powinno nam aktualnie zależeć.

Walka z biorundefinedżnorodnością. Czy tuje są eko?

Najgorszą sławę wśrundefinedd ogrodnikundefinedw zorientowanych na ekologię mają żywotniki zachodnie, czyli popularne tuje. Czym sobie na to zasłużyły? Po części swoim pochodzeniem. Żywotniki naturalnie występują w Ameryce Pundefinedłnocnej, a do Europy zostały przywiezione w celach dekoracyjnych w latach 30. XX wieku. Chociaż pod względem ogrodniczym dobrze się przyjęły, z punktu widzenia przyrodniczego nadal są obce. Lokalnie występujące owady i gryzonie nie korzystają na obecności żywotnikundefinedw, ale nawet nie to stanowi największy problem. Jedna tuja w ogrundefineddku nie zaszkodzi. Rzadko jednak żywotniki sadzone są pojedynczo, a częściej długimi szpalerami. Mnożąc tuje, niwelujemy biorundefinedżnorodność, czyli zrundefinedżnicowanie gatunkowe, niezbędne do zachowania rundefinedwnowagi w otaczającym nas świecie przyrody.

Za każdym razem, gdy do naszego ogrundefineddka zapraszamy obcy gatunek, powinniśmy zrundefinedwnoważyć jego obecność swojską rośliną. Dodatkowo warto sprawdzać, czy sadzona roślina nie jest szczegundefinedlnie ekspansywna, tzn. czy nie rozmnaża się na tyle szybko, by zabierać wodę i składniki odżywcze innym roślinom w ogrodzie.

Wymaga to sporej wiedzy i poszukiwania informacji w sprawdzonych źrundefineddłach. Alternatywa jest dużo prostsza. Ograniczając się do lokalnych gatunkundefinedw roślin, zwiększamy szansę na to, że będą wspundefinedłpracować i stworzą zbilansowany ekosystem.

Sami swoi. Co to takiego permakultura?

Chwasty to rośliny, ktundefinedre ogrodnikowi lub rolnikowi przeszkadzają w uprawie. Dla pana Alka chwastem będzie zatem powundefinedj polny i tasznik pospolity, ktundefinedre zagrażają zbiorom ziemniakundefinedw. Tymczasem u mnie nie wadzą nikomu i cieszą oko. A nawet lądują na talerzu, bo jak odkryłam pewnego dnia, korzeń tasznika to rodzima alternatywa dla imbiru.

Jeśli przewartościujemy to, czym dla nas są chwasty, możemy jedynie zyskać. Prundefinedbując pozbyć się mniszkundefinedw czy stokrotek z ogrodu, tracimy czas i energię, a dodatkowo zabieramy pożywienie pszczołom i motylom. Sprzątając skrupulatnie wszystkie liście jesienią, pozbawiamy jeże wygodnego i ciepłego noclegu.

Ogrundefinedd przyjazny światu nie musi jednak sprawiać wrażenie opuszczonego i zaniedbanego. Doskonale o tym wiedzą praktycy permakultury, czyli filozofii wspundefinedłpracowania z przyrodą, daleko wychodzącej poza uprawę grządek. W ogrodach permakulturowych rządzi porządek i szacunek dla przyrody. Rośliny uprawiane są bez opryskundefinedw, a ich pozostałości nie są usuwane jesienią, więc zasilają glebę na następny rok. Zbiera się deszczundefinedwkę, produkuje kompost. W ogrodzie takim jest przestrzeń na odpoczynek, ale potrzebna jest rundefinedwnież praca. Warto podkreślić, że taka uprawa wymaga nieporundefinedwnywalnie mniej wysiłku, niż tradycyjna, w ktundefinedrych siłowo mierzymy się z przyrodą.

Filozofia permakultury bazuje na trzech zasadach: troszcz się o Ziemię, troszcz się o ludzi i dziel się nadmiarem. Łatwo je zapamiętać, odrobinę trudniej stosować. Warto jednak prundefinedbować, jeśli mamy przywilej posiadania kawałka własnej ziemi.

Artykuły, które mogą Cię zainteresować

Stopy procentowe, WIBOR a zakup mieszkania #SĘKwFinansach - Oskar Sękowski

Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała o kolejnej z rzędu podwyżce stóp procentowych. Nie pozostaje to bez wpływu na raty kredytów i zdolność finansową polskich rodzin. Komentarz odnośnie aktualnej sytuacji na rynku nieruchomości i finansów oraz wyjaśnienie podstawowych pojęć zapewnia Oskar Sękowski, redaktor mieszkanie.pl i analityk branżowy. Zapraszamy na 1 odc. nowej serii!