Wszędzie dobrze, ale w Polsce najlepiej [W gościach]

Ewelina mieszkała wielu krajach. Choć każdemu z nich dużo zawdzięcza, w ostatecznym rozrachunku postawiła na Warszawę. Bo tu żyje się naprawdę dobrze.

Ewelina Kuna

Karolina Polacka: Jak to mundefinedwią undefined wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Mieszkałaś już w Anglii, Hiszpanii, Włoszech, Belgii, Francji undefined gdzie czujesz się jak u siebie?

Ewelina Kuna: W Polsce (śmiech). Właśnie kupiłam mieszkanie w Warszawie i jestem tu bardzo szczęśliwa. Gdybym jednak miała wskazać miejsce, ktundefinedre bym poleciła do życia, to byłaby to Bolonia we Włoszech. Mieszkałam tam trzy lata przed powrotem do Polski. Choć na początku miasto wydawało mi się nieco brudne, z czasem bardzo je polubiłam. Ogundefinedlnie Włochy to wspaniały kraj. Tamtejszy klimat i jedzenie undefined pasty, pizze, lody undefined to coś, w czym można się zakochać.

Mieszkałam kiedyś w Rzymie i powiem Ci, że właśnie przez to szalenie dobre jedzenie wrundefinedciłam cięższa o kilka ładnych kilogramundefinedw.

A ja właśnie przeciwnie. Być może dlatego, że mieszkałam z Włoszką, ktundefinedra zdradziła mi sekret undefined we Włoszech śniadania jada się na słodko i potem już nie sięga się po słodycze. Zwykle stosowałyśmy się do tej zasady i być może dlatego waga nie drgnęła (śmiech).

Bologna panini

Co Cię zaprowadziło do Włoch?

Nauka. W zasadzie wszystkie moje wyjazdy były z nią związane. Ale od początku - studiowałam chemię na Politechnice Warszawskiej. Na ostatnim semestrze wyjechałam na pundefinedł roku do Cordoby w Hiszpanii, w ramach programu Leonardo da Vinci. Nie do końca wiedziałam wtedy jeszcze, w ktundefinedrą stronę chcę iść undefined naukową czy nie. Ostatecznie postawiałam na naukę i po powrocie do Polski rozpoczęłam studia doktoranckie, ktundefinedre po kilkunastu miesiącach zdecydowałam się kontynuować w Bolonii, w ramach programu UE, wspierającego młodych naukowcundefinedw. Pisałam pracę o katalizie i fotokatalizie - ogundefinedlnie chodziło o wykorzystanie światła jako źrundefineddła energii odnawialnej, w końcu we Włoszech światła jest pod dostatkiem.

Jak wygląda standardowy dzień doktorantki we Włoszech? Od czego się go zaczyna?

Od kawy (śmiech). I oczywiście od undefinedbriocheundefined [słodki rogalik undefined red.], ktundefinedrego nie można nazwać undefinedcroissantemundefined.

Pracę na uniwersytecie zaczynaliśmy około godz. 9. Wszyscy umawiali się wtedy na kawę w barze po drugiej stronie ulicy. Rano piło się cappuccino, pundefinedźniej już nie. Pamiętam, jak Włosi undefinedkrzyczeliundefined na mnie, gdy łamałam tę zasadę.

Potem przychodziliśmy do laboratorium, starego budynku w centrum miasta. W dziesięć osundefinedb siedzieliśmy w jednym pomieszczeniu, przy jednym stole.

O godz. 13 wszyscy się odwracali, wyciągali swoje sztućce, nakrycia i jedli wspundefinedlnie lunch. Profesorowie, studenci, słowem undefined wszyscy. We Włoszech nie ma mowy o jedzeniu samemu.

Lunch trwał godzinę i była to autentycznie godzina celebracji posiłku, patrzenia sobie po talerzach.

Dla Włochundefinedw spożywanie posiłkundefinedw to wręcz rytuał. Bardzo ważne są dla nich także same produkty. Pamiętam, że kiedyś kupiłam sobie owoc, na ktundefinedry akurat nie było wtedy sezonu. Włosi się oburzyli, pytali mnie nawet, czy mamy w Polsce lekcje, podczas ktundefinedrych uczą nas, co się je w jakim sezonie (śmiech). Są na tym punkcie strasznie undefinedpokręceniundefined.

Oczywiście, po posiłku znundefinedw była kawa, a po niej wracaliśmy do pracy. O godz. 16 mieliśmy kolejną przerwę kawową. Z laboratorium wychodziliśmy około godz. 18.

Bologna - laboratorium

Do Francji i Belgii rundefinedwnież zaprowadziła Cię praca naukowa. Jej charakter rundefinedżnił się pomiędzy krajami?

Raczej nie undefined w laboratoriach robiliśmy rundefinedżne eksperymenty, prowadziliśmy seminaria. Rundefinedżnice widać było natomiast w standardzie zaplecza. Laboratoria belgijskie były bardzo nowoczesne. Podobnie francuskie. Za to włoskie undefined odwrotnie.

Zupełnie odmienne były też: atmosfera i zwyczaje w każdym z tych krajundefinedw, np. w Belgii każdy jadł lunch sam, a jeśli już jadło się z kimś, to trzeba było się wcześniej umundefinedwić. Szokiem było dla mnie też to, że można spotkać się z daną osobą undefined np. tak jak ja teraz z Tobą undefined a następnego dnia nie usłyszeć od niej nawet odpowiedzi na undefineddzień dobryundefined. Bardzo mnie to zaskoczyło i zauważyłam, że nie tylko mnie. Belgijska kultura jest zdecydowanie chłodniejsza niż kultura niż włoska.

A Francja? Gdzie byś ją umiejscowiła na tej skali?

Pośrodku. Francuzi undefined podobnie jak Włosi undefined są ze sobą blisko, jadają wspundefinedlnie, ale co mnie zaskoczyło - są bardziej całuśni. Każdy na powitanie pyta, jak się masz i daje sobie buziaki. Nawet mundefinedgł to być profesor, co było dla mnie trochę krępujące (śmiech).

Bordeaux - Francja

Jeszcze przed tymi wszystkimi wyjazdami naukowymi, trzy miesiące spędziłam też w Anglii, gdzie mieszkają moje siostry. Osobiście nie mogłabym tam jednak żyć na stałe. Chyba potrzebuje więcej słońca.

Edynburg, Szkocja

Masz spore doświadczenie w życiu na obczyźnie, powiedz, jak oceniasz standard mieszkań za granicą?

Wbrew pozorom, uważam, że najlepsze mieszkania są w Polsce. Wszyscy myślą, że jesteśmy gdzieś w tyle, a to nieprawda. Ale zaczynając od Cordoby - było dla mnie naprawdę dużym zaskoczeniem, gdy zimą musiałyśmy chodzić z koleżanką na stancję benzynową po kilkudziesięciokilogramową butlę gazową, żeby ogrzać mieszkanie.

Choć Hiszpania może się kojarzyć z wysokimi temperaturami, tamtejsze zimy są naprawdę chłodne i sama bardzo w tym czasie marzłam. Dogrzewałam się undefinedfarelkąundefined.

Jedna z moich wspundefinedłlokatorek - dziewczyna z Meksyku undefined grzała się całą noc. Potem przychodziły nam gigantyczne rachunki za prąd. Pamiętam, że razem z drugą koleżanką czekałyśmy aż uśnie i wyłączałyśmy korki. Rano włączałyśmy je z powrotem (śmiech).

Jeśli chodzi o warunki mieszkaniowe w Bolonii, to problem polegał na tym, że było tam bardzo dużo studentundefinedw i znalezienie czegoś na wynajem graniczyło z cudem. Sama przez miesiąc byłam w zasadzie bezdomna undefined wynajmowałam mieszkania za pośrednictwem AirBnB i co tydzień mnie z nich undefinedwyrzucaliundefined, bo kończył się okres.

Nawet mundefinedj szef śmiał się ze mnie, bo na ten czas undefinedprzeprowadziłamundefined wszystkie swoje bagaże do laboratorium i trzymałam je pod stołem.

Hiszpania - patio

Na miejsce w akademiku nie było szans?

W publicznym nie. Mieszkałam natomiast przez jakiś czas w prywatnym akademiku w Bolonii. Był częścią hotelu, a mundefinedj pokundefinedj był sprzątany trzy razy w tygodniu, miałam zapewnione trzy posiłki, dostęp do siłowni, a nawet naukę języka włoskiego. Niestety, kosztował krocie undefined tysiąc Euro miesięcznie. Pundefinedźniej dowiedziałam się, że jest to akademik dla bardzo wybitnych studentundefinedw, albo takich, ktundefinedrzy mają bogatych rodzicundefinedw i są dzięki temu w stanie udźwignąć ten kolosalny koszt.

Bologna - panorama

Osiem miesięcy temu wrundefinedciłaś do Polski, zostaniesz tu na dłużej?

Łącznie za granicą spędziłam pięć lat i tego, ilu ludzi i ile kultur poznałam w tym czasie nikt mi nie odbierze, ale w ostatecznym rozrachunku postawiłam na Polskę. Znalazłam pracę przy ciekawym projekcie naukowym w Warszawie. Jestem z Rzeszowa i undefined co ciekawe - kiedyś nie lubiłam stolicy. Wolałam Krakundefinedw, Wrocław czy Gdańsk. Teraz uważam, że Warszawa też jest fajnym miastem do życia.

Studiowałam na Politechnice Warszawskiej, mam tu znajomych. Po dosyć długim czasie spędzonym za granicą, byłam spragniona języka polskiego i dawnych kontaktundefinedw. Szybko się tu odnalazłam i stąd pewnie decyzja o zakupie mieszkania. Wychodzę z założenia, że jeśli będę chciała jeszcze gdzieś wyjechać to zawsze mogę to zrobić. Już tak mam, że nigdy nie mundefinedwię nigdy, ale na razie stawiam na Polskę. W ostatnich latach bardzo dużo się tu zmieniło na lepsze. Po powrocie do kraju, od razu widziałam tę rundefinedżnicę.

Wspomniałaś, że poznałaś mnundefinedstwo osundefinedb i nikt Ci tego nie odbierze. Utrzymujecie kontakt?

Rzeczywiście poznałam dużo ludzi z Europy, głundefinedwnie Niemczech, Belgii, Rosji, ale też np. z Chin. Jesteśmy w stałym kontakcie.

Koleżanki z Włoch odwiedziły mnie nawet w Warszawie. Dzięki mojej pracy, sporo międzynarodowych kontaktundefinedw nawiązuję także w Polsce, np. ostatnio poznałam ludzi z Indii, Filipin, czy Anglii.

Ewelina, słychać w Twoim głosie, że cieszysz się Polską. Czego zatem Ci życzyć najbliższe miesiące?

Więcej słońca i uśmiechu innych ludzi. Tyle wystarczy, bo jestem tu naprawdę szczęśliwa.

Zdjęcia pochodzą z archiwum prywatnego Eweliny Kuny.

Artykuły, które mogą Cię zainteresować

Stopy procentowe, WIBOR a zakup mieszkania #SĘKwFinansach - Oskar Sękowski

Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała o kolejnej z rzędu podwyżce stóp procentowych. Nie pozostaje to bez wpływu na raty kredytów i zdolność finansową polskich rodzin. Komentarz odnośnie aktualnej sytuacji na rynku nieruchomości i finansów oraz wyjaśnienie podstawowych pojęć zapewnia Oskar Sękowski, redaktor mieszkanie.pl i analityk branżowy. Zapraszamy na 1 odc. nowej serii!