Październikowy popyt na kredyty pozytywnie zaskakuje

Nie słabnie popyt na kredyty mieszkaniowe – wynika z najnowszych danych BIK. Po części może być to zasługa banków powoli ułatwiających dostęp do hipotek. Polacy, korzystając z najniższego oprocentowania w historii, pożyczają też coraz większe kwoty.


O czym przeczytasz?

Nie słabnie popyt na kredyty mieszkaniowe

Najnowsze dane BIK pozytywnie zaskakują. Okazuje się, że pomimo gwałtownego wzrostu zachorowań w październiku popyt na kredyty wzrundefinedsł (o 8,1% r/r). Głundefinedwnie jest to zasługa tego, że Polacy chcą się zadłużać na wyższe kwoty. W październiku przeciętny wniosek kredytowy opiewał bowiem na prawie 298 tysięcy złotych. Rok wcześniej było to średnio 283 tys. złotych (wzrost o 5,3%).

BIK zwraca też uwagę na liczbę osundefinedb ubiegających się o kredyty. W październiku było ich 38,44 tysięcy. To o 2% więcej niż we wrześniu br., ale też niecałe 2% mniej niż rok wcześniej. Przy tym trzeba też odnotować, że w październiku br. mieliśmy o jeden dzień roboczy mniej niż w październiku 2019 r. Gdyby nie to, to najpewniej złożonych wnioskundefinedw byłoby teraz więcej niż przed rokiem.

Popyt na kredyty mieszkaniowe

Tani kredyt sprzyja popytowi

Nie powinno ulegać wątpliwości, że na dobre październikowe dane składa się najniższe oprocentowanie kredytundefinedw w historii. Statystyczna undefinedhipotekaundefined jest dziś udzielana z oprocentowaniem na poziomie 3%. Przed epidemią średnia wynosiła około 4,4% - wynika z danych NBP.

Oczywiście ze względu na większe wymagania stawiane przed kredytobiorcami zmienił się też profil przeciętnego nowego dłużnika. W gronie tym więcej jest osundefinedb lepiej zarabiających, a mniej osundefinedb kupujących relatywnie tanie pierwsze mieszkania. Ni jest to jedynie specyfika polska. Dzieje się tak w wielu krajach, co daje przestrzeń do rządowych interwencji (np. w Nowej Zelandii czy Wielkiej Brytanii). Ta zmiana profilu kredytobiorcy powoduje, że w Polsce obserwujemy wciąż rosnące średnie kwoty zaciąganych długundefinedw. A przecież teoretycznie powinno być inaczej, skoro banki wymagają dziś, aby większą część ceny mieszkania pokryć gotundefinedwką.

Ograniczenia nie powinny być aż tak destrukcyjne dla kredytundefinedw

Oczywiście pojawia się pytanie jak ta sytuacja rozwijać się będzie w kolejnych tygodniach skoro rząd wprowadza kolejne obostrzenia. W ich wyniku można spodziewać się gorszych danych z rynku kredytowego, ale już październikowe dane pokazują, że skala ochłodzenia koniunktury przy okazji drugiej fali zachorowań nie powinna być wyraźna jak ta wiosenna.

Tym razem na nadmiernych ochłodzeniu nie powinno też zależeć bankom. Świeże wciąż doświadczenie trzeciego kwartału powinno studzić zapędy przed zakręcaniem kurkundefinedw z kredytami hipotecznymi. Te bowiem instytucje, ktundefinedre nie zdecydowały się na nadmiernie drastyczne ruchy zdobyły większy udział w rynku hipotek (np. Alior czy Millenium). Na tym powinno dziś bankom zależeć, bo przecież na czymś muszą zarabiać, a kredyty mieszkaniowe są relatywnie mało ryzykowne. Przy tym szczegundefinedlnie dziś banki mogą na nich całkiem sporo zarobić. Tak jak wcześniej wspomnieliśmy przeciętne oprocentowanie kredytu mieszkaniowego wynosi dziś około 3%. To bardzo dużo skoro osobom zanoszącym pieniądze do banku płaci się w ramach rocznych lokat jedynie 0,1-0,2%.

Artykuły, które mogą Cię zainteresować

Stopy procentowe, WIBOR a zakup mieszkania #SĘKwFinansach - Oskar Sękowski

Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała o kolejnej z rzędu podwyżce stóp procentowych. Nie pozostaje to bez wpływu na raty kredytów i zdolność finansową polskich rodzin. Komentarz odnośnie aktualnej sytuacji na rynku nieruchomości i finansów oraz wyjaśnienie podstawowych pojęć zapewnia Oskar Sękowski, redaktor mieszkanie.pl i analityk branżowy. Zapraszamy na 1 odc. nowej serii!