Z największych polskich miast uciekają mieszkańcy

Na 10 największych miast w Polsce aż 6 w ostatniej dekadzie traciło mieszkańców. Najgorzej pod tym względem jest w Łodzi, z której co roku wynosi się po kilka tysięcy mieszkańców.


O czym przeczytasz?

Największe polskie miasta tracą mieszkańcundefinedwNajwiększe miasta w Polsce to Warszawa, Krakundefinedw, Łundefineddź, Wrocław, Poznań, Gdańsk, Szczecin, Bydgoszcz, Lublin i Katowice. Większość z nich ma problemy z odpływem mieszkańcundefinedw.

Jak kurczy się Łundefineddź?

Jak wynika z danych GUS, w ciągu ostatniej dekady (czyli w latach 2009-2019) aż 6 miast z tej dziesiątki zostało dotkniętych odpływem mieszkańcundefinedw. Najgorzej wygląda sytuacja w Łodzi.

Jeszcze całkiem niedawno, bo choćby w połowie I dekady XXI wieku, Łundefineddź była drugim pod względem wielkości miastem w Polsce. Niestety, zmiany gospodarcze, wymuszone przez transformację, bardzo mocno dotknęły tę metropolię. Od dekad kurczy się ona i ten trend nie został spowolniony w ostatnich latach.

W 2009 roku Łundefineddź miała nieco ponad 740 tys. mieszkańcundefinedw. Dekadę pundefinedźniej było ich już niecałe 680 tys. W ciągu 10 lat więc ubyło aż 60 tys. łodzian.

To 8 proc. populacji z 2009 roku! Żadne inne miasto nie wyludnia się w tak zastraszającym tempie.

W jakim tempie maleją Pozań i Katowice?

Kurczą się także największe miasta Wielkopolski i Śląska. W ciągu 10 lat z Poznania odpłynęło prawie 20 tys. mieszkańcundefinedw, zaś z Katowic undefined prawie 16 tys. Jeśli odnieść te wartości do liczby mieszkańcundefinedw obu miast sprzed 10 lat, to gorzej wypada stolica Śląska undefined stamtąd odpłynęło aż 5 proc. mieszkańcundefinedw, gdy Poznań stracił ich 3,5 proc.

Maleją także Lublin i Bydgoszcz, ktundefinedre straciły po ok. 9,5 tys. mieszkańcundefinedw, a także Szczecin (nieco ponad 4 tys. osundefinedb się wyniosło).

Kilka wielkich miast nadal rośnie

Na drugim biegunie jest Warszawa, gdzie z roku na rok mieszka coraz więcej ludzi. Przez dekadę przybyło tam aż 76 tys. osundefinedb, co oznacza wzrost o ponad 4 proc. Całkiem możliwe, że w tym roku ludność Warszawy przekroczy poziom 1,8 mln.

Przybywa mieszkańcundefinedw Krakowowi (ponad 24 tys. osundefinedb pojawiło się w tym mieście w ciągu dekady) oraz Gdańskowi (ponad 10 tys. osundefinedb). Zyskuje także Wrocław (10 tys.).

Poznaniacy bez sentymentu dla Poznania

Warto dodać, że te dane GUS dotyczą osundefinedb, ktundefinedre mieszkają w danym mieście, ale niekoniecznie są w nim zameldowane. Jeśli bowiem spojrzeć na saldo migracji liczone na podstawie danych o zmianie zameldowania, to okazuje się, że najszybciej mieszkańcundefinedw traci Poznań.

W ciągu ostatniej dekady wymeldowało się z tego miasta aż 22 tys. osundefinedb. To więcej niż wynosi odpływ mieszkańcundefinedw (niespełna 20 tys.). Wygląda więc na to, że dotychczasowi mieszkańcy są skłonni zerwać całkowicie więzy z tym miastem, a nowi nie kwapią się, aby takie relacje nawiązać. Dla miasta to kłopot, bo oznacza mniejsze wpływy z podatkundefinedw niż wynika z liczby zamieszkujących.

Taka sytuacja, w ktundefinedrej saldo nowych meldunkundefinedw odbiega in minus od zmiany liczby mieszkańcundefinedw, występuje jeszcze w Krakowie, Gdańsku i Bydgoszczy. Przypomnijmy, że te dwa pierwsze miasta powiększają się, tyle że nowi mieszkańcy mogą traktować pobyt w grodzie Kraka jako tymczasowy. Może być także inna przyczyna undefined zarundefinedwno Krakundefinedw, jak i Gdańsk to miasta bardzo atrakcyjne turystycznie, więc krundefinedtkoterminowy najem mieszkań daje tam spore zyski. Jednocześnie, zwłaszcza w Krakowie, mieszkanie w centrum staje się coraz bardziej uciążliwe, wiec mieszkańcy wyprowadzają się, a lokale sprzedają osobom lub firmom, ktundefinedre przekształcają je w apartamenty pod wynajem. Jednocześnie nowo przybywający mieszkańcy obu aglomeracji najwyraźniej traktują swundefinedj pobyt jako tymczasowy.

Warszawiacy pozostają warszawiakami

Takiego efektu nie ma w przypadku Warszawy. W tym mieście łączne saldo zameldowań i wymeldowań w ciągu ostatniej dekady było nie tylko dodatnie (ponad 77 tys.), ale także przewyższyło wzrost liczby nowych mieszkańcundefinedw. Wygląda więc na to, że nowi mieszkańcy chętnie zostają oficjalnie warszawiakami, a osoby, ktundefinedre stolicę opuszczają, decydują się pozostawić sobie obywatelstwo miasta. Być może wynika to z przywilejundefinedw, jakie Warszawa oferuje swoim mieszkańcom, znaczących zwłaszcza dla rodzin z dziećmi, ktundefinedrzy mimo przeprowadzki na przedmieścia nadal uczęszczają do stołecznych szkundefinedł.

Podobnie we Wrocławiu wzrost liczby nowych mieszkańcundefinedw jest mniejszy niż dziesięcioletnie saldo oficjalnych zmian miejsca pobytu.

Warto jeszcze wspomnieć o Łodzi, ktundefinedra wprawdzie szybko traci mieszkańcundefinedw, ale większość z nich nadal pozostaje obywatelami tego miasta. 10-letnie saldo nowych meldunkundefinedw i wymeldowań wynosi -13,6 tys. To niewiele więcej niż we wspomnianej już Bydgoszczy (saldo to prawie -11 tys.).

Także katowiczanie chętnie zachowują obywatelstwo miasta rodzinnego. Ciekawym przypadkiem jest Szczecin, ktundefinedry wprawdzie mieszkańcundefinedw traci, ale oficjalnie zameldowanych osundefinedb w tym mieście przybyło.

Ubytek mieszkańcundefinedw to kłopot dla samorządundefinedw

Zmiany w liczbie ludności mają na dłuższą metę poważne konsekwencje. Przykładem może być Łundefineddź, ktundefinedra boryka się z poważnym problemem starzenia się zasobundefinedw mieszkaniowych.

Miasto stara się remontować stare kamienice, powstałe w czasach jego świetności, ale brakuje jej zasobundefinedw finansowych. Niedawno pojawiła się informacja, że przy obecnych nakładach remont tych budynkundefinedw potrwa ponad 60 lat.

W mieście, gdzie mieszkań jest za dużo, nie rozwijają się zbyt dobrze niektundefinedre gałęzie biznesu, jak choćby budownictwo mieszkaniowe. Także inni przedsiębiorcy mają kłopot z rozwojem, bo po prostu nie ma z kim handlować. Pieniądze, jakie spływają do kasy Łodzi dzięki lojalności jej obywateli, nie rozwiązują problemu.

Szybki rozrost miast też bywa problemem

Szybki wzrost liczby nowych obywateli także nie przynosi wyłącznie dobrych skutkundefinedw. Przede wszystkim dlatego, że infrastruktura często nie nadąża za rozwojem. Niedawno było głośno o problemach z przepustowością wodociągundefinedw na warszawskiej Białołęce. Dodatkowo konieczna jest budowa choćby nowych szkundefinedł czy przedszkoli na rozwijających się obrzeżach, podczas gdy w centrum te placundefinedwki pustoszeją wskutek wyludniania się i starzenia się mieszkańcundefinedw.

No i rosnąca liczba nowych mieszkańcundefinedw nie poprawia komfortu życia. Stolica to jedno z najgęściej zaludnionych miast w Polsce, jest także najdroższa pod względem kosztundefinedw zakupu mieszkań. To oznacza, że coraz więcej kosztuje zostanie warszawiakiem, a korzyści nie zawsze gundefinedrują nad mankamentami życia w stolicy.

Artykuły, które mogą Cię zainteresować

Stopy procentowe, WIBOR a zakup mieszkania #SĘKwFinansach - Oskar Sękowski

Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała o kolejnej z rzędu podwyżce stóp procentowych. Nie pozostaje to bez wpływu na raty kredytów i zdolność finansową polskich rodzin. Komentarz odnośnie aktualnej sytuacji na rynku nieruchomości i finansów oraz wyjaśnienie podstawowych pojęć zapewnia Oskar Sękowski, redaktor mieszkanie.pl i analityk branżowy. Zapraszamy na 1 odc. nowej serii!