To nie jest dobry moment na zakup obligacji skarbowych

Polacy wciąż jeszcze wydają miliardy, kupując detaliczne obligacje skarbowe. Najmocniej rośnie popularność „10-latek”, które częściowo chronią przed inflacją. Czy słusznie wybieramy te papiery? Co najmniej trzy powody sugerują, że niekoniecznie.


O czym przeczytasz?

W 2021 roku Polacy wydawali na zakup detalicznych obligacji skarbowych po 3-4 miliardy złotych miesięcznie. Chociaż nie znamy jeszcze danych za grudzień, to liczba złożonych w tym czasie zleceń zakupu papierundefinedw skarbowych sugeruje, że pod koniec 2021 roku wynik powinien być podobny. W efekcie rząd mundefinedgłby się cieszyć z największej w historii sprzedaży obligacji. W ubiegłym roku w ręce Kowalskich trafiły bowiem papiery detaliczne warte około 42-44 miliardy złotych.

[Sprawdź rundefinedwnież] Wyceń mieszkanie online nawet w 1 minutę! Skorzystaj ze sprawdzonego kalkulatora Urban.One.

Lokujemy na krundefinedtko lub w obawie przed inflacją

Największą popularnością cieszyły się w ubiegłym roku papiery trzymiesięczne i czteroletnie. Te pierwsze pozwalały zarobić tylko 0,5% w skali roku. Skąd więc ich popularność? Wspomniane pundefinedł procent to i tak było więcej niż oferowały banki na przeciętnym depozycie, a ponadto Minister Finansundefinedw nie stosował żadnych gwiazdek ani dodatkowych wymagań, a więc bez problemu (nawet przez internet) można było zainwestować w ten sposundefinedb dowolną kwotę. To wystarczyło, aby połowa rocznej sprzedaży wszystkich obligacji detalicznych w 2021 roku przypadała właśnie na papiery trzymiesięczne.

Powundefinedd popularności obligacji czteroletnich był zupełnie inny. Są to najkrundefinedtsze papiery, ktundefinedre oferują tzw. indeksację inflacją. W praktyce polega to na tym, że znamy tylko oprocentowanie naszych oszczędności w pierwszym roku (obecnie w przypadku undefinedczterolatekundefined 1,3%), a w kolejnych latach oprocentowanie będzie ustalane poprzez dodanie marży zysku (obecnie w przypadku undefinedczterolatek jest to 0,75 pkt. proc.) do ostatniego odczytu inflacji.

Doceniamy ułudę ochrony przed inflacją

Grudniowe dane na temat zleceń zakupu obligacji sugerują, że wciąż dużą popularnością cieszyły się pod koniec roku papiery czteroletnie, ale trzymiesięczne straciły w oczach rodakundefinedw powab na rzecz dziesięcioletnich. W sumie nie jest to dziwne undefined wysyp lepszych lokat bankowych, ktundefinedre w łatwiejszy sposundefinedb pozwalają dziś zarobić 2-3% w skali roku najskuteczniej zniechęcają do papierundefinedw trzymiesięcznych dających obietnicę zarobku na poziomie 0,5% w skali roku. Nawiasem mundefinedwiąc, poprawa oferty depozytowej w bankach spowodowała, że raptem w listopadzie rodacy otworzyli lokaty opiewające na ponad 51 miliardundefinedw. Dla porundefinedwnania jeszcze we wrześniu (przed podwyżkami stundefinedp procentowych) w depozyty zaangażowaliśmy 21 miliardundefinedw.

Najnowsze dane pokazują, że na popularności zyskują detaliczne papiery dziesięcioletnie. Za tym ruchem najpewniej stoi wcześniej wspomniany mechanizm indeksacji inflacją. W przypadku dziesięciolatek działa on tak, że w pierwszym roku oszczędzania możemy liczyć na oprocentowanie na poziomie 1,7%, a potem 1 pkt. proc. ponad inflację. Jeśli ktoś myśli, że kupowanie dziś tych papierundefinedw to dobry pomysł, to są przynajmniej trzy argumenty sugerujące, że może być w błędzie.

  1. Inflacja zje 6% oszczędności w pierwszym roku

Spundefinedjrzmy co właściwie obiecuje nam rząd w zamian za zakup dziesięcioletnich obligacji skarbowych. Jeśli w poszukiwaniu ochrony przed inflacją ktoś chciałby te papiery kupić dziś, to trzeba mieć świadomość, że w pierwszym roku oszczędzania niemal na pewno ochrona przed inflacją nie będzie ich mocną stroną. Obligacje dziesięcioletnie w pierwszym okresie oprocentowane są bowiem 1,7%.

Załundefinedżmy więc, że dziś postanawiamy taki papier kupić. Po roku zarobimy 1,7% (minus podatek od zyskundefinedw kapitałowych). To niewiele jeśli wziąć pod uwagę, że wg. wstępnych prognoz NBP w 2022 roku inflacja ma wynieść aż 7,6%. Podobnie Polski Instytut Ekonomiczny przewiduje, że w 2022 roku wzrost cen dundefinedbr i usług opiewać będzie na około 7,3% (prognoza formułowana jeszcze w grudniu 2021 roku). Jeśli te przewidywania się sprawdzą, to już w pierwszym roku dziesięcioletniej inwestycji nasze oszczędności stracą na wartości prawie 6% (realnie, czyli po potrąceniu inflacji).

  1. Indeksacja może niewiele zdziałać

Dopiero w drugim roku oszczędzania zacznie działać wspominany wcześniej mechanizm indeksacji, dzięki ktundefinedremu obligacje będą oprocentowane wyżej niż dynamika wzrostu cen w sklepach, na stacjach benzynowych i w punktach usługowych.

Warto więc zapytać jakiego wskaźnika inflacji można się spodziewać w styczniu 2023 roku? Dokładnie to interesować nas powinno jaki będzie wtedy znany najświeższy wskaźnik opublikowany przez GUS. Jest to o tyle ważne, że urząd potrzebuje trochę czasu na dokonanie stosownych obliczeń. W efekcie na początku stycznia 2023 będą dopiero znane wyliczenia urzędu za listopad 2022 i to one decydować będą o wysokości oprocentowania w drugim roku inwestowania w 10-letnie obligacje kupione w styczniu 2022 roku. I choć w ostatnim czasie prognozy makroekonomiczne potrafią być bardzo zmienne, to dziś można się spodziewać, że wskaźnik, ktundefinedry zostanie wykorzystany do obliczenia oprocentowania w drugim roku inwestowania wyniesie około 5,5% - 6,5%. Jeśli te prognozy się sprawdzą, to oprocentowanie naszej obligacji w drugim roku inwestowania powinno wynieść około 7% (6% inflacji + 1 pkt. proc. marży zysku). Po potrąceniu podatku od zyskundefinedw kapitałowych daje to 5,6%. Tyle będziemy mogli zarobić w okresie od stycznia 2023 do stycznia 2024 roku. W tym czasie prognozy sugerują, że inflacja będzie na poziomie około 4-5%. Mamy więc szansę na zamknięcie drugiego roku na skromnym realnym plusie, ale potrzebowalibyśmy co najmniej kilku lat, aby odrobić realną stratę z pierwszego roku inwestowania.

Przykład ten bardzo dobrze oddaje ułudę ochrony przed inflacją, ktundefinedrą oferują detaliczne papiery skarbowe. Przy wzmożonej inflacji mamy niemal pewność, że w pierwszym roku realnie stracimy, a w kolejnych realnie zyskamy tylko jeśli inflacja nie będzie zbyt wysoka. Wszystko dlatego, że jeśli wzrosty cen będą zbyt szybkie, to nasza dodatkowa marża zysku jest z nawiązką konsumowana przez tzw. podatek Belki.

To właśnie przez oba te mechanizm faktyczna zdolność obligacji do utrzymania siły nabywczej pieniędzy jest mocno ograniczona. W praktyce obligacje czteroletnie chronią nas przed inflacją na poziomie około 2%. Dziesięciolatki potrafią uchronić przed wzrostem cen w tempie 3,5% rocznie. Dopiero obligacje dwunastoletnie chronią przed inflacją na poziomie około 5%. Są to jednak papiery przeznaczone dla osundefinedb otrzymujących świadczenie 500+, a na ich zakup można wydać tylko tyle ile otrzymano w ramach świadczenia wychowawczego.

  1. Minister powinien podnieść oprocentowanie

Ostatecznie ktoś kto dziś decyduje się na zakup detalicznych papierundefinedw może niedługo żałować pośpiechu, bo w otoczeniu rosnących stundefinedp procentowych Minister Finansundefinedw powinien w końcu zdecydować się na podniesienie oprocentowania sprzedawanych przez siebie papierundefinedw.

Mamy obecnie bowiem do czynienia z niewidzianym od dawna fenomenem undefined stopa referencyjna NBP jest znacznie powyżej tego co dałyby nam w pierwszym roku zarobić papiery cztero- i dziesięcioletnie. Doświadczenie ostatnich lat sugeruje, że minister mundefinedgłby nawet pokusić się o podwojenie dziś oferowanego oprocentowania. Trudno jednak liczyć na tak wyraźną zmianę pundefinedki sprzedaż detalicznych obligacji jest bliska rekordundefinedw. Dopiero jej spadek może być sygnałem dla rządu, aby poprawić ofertę długu kierowaną do inwestorundefinedw indywidualnych.

Lepsza realna strata niż ryzyko?

W tym kierunku mogą w końcu popchnąć rząd banki, ktundefinedre masowo wprowadzają do swoich ofert coraz lepsze lokaty i rachunki oszczędnościowe. Już dziś spora część instytucji kusi promocyjnymi depozytami dającymi obietnice zyskundefinedw na poziomie 2-3%. I choć na tle inflacji jest to niewiele, to już ten ruch spowodował, że w kierunku lokat popłynęła w listopadzie rzeka ponad 51 miliardundefinedw złotych (dane NBP).

Dane te prowadzą jednak do przykrej konstatacji, że Polacy powierzając swoje pieniądze bankom czy rządowi robią to nie dlatego, że wierzą w to, że realnie zarobią, ale raczej dlatego, że choć przeraża ich wzmożona inflacja, to nie chcą podejmować dodatkowego ryzyka. W efekcie chociaż wszyscy wiemy, że na lokatach czy obligacjach najpewniej realnie stracimy, to stracimy mniej niż trzymając pieniądze w skarpecie czy tapczanie.


W tym artykule skorzystaliśmy z takich źródeł:

  1. Narodowy Bank Polski Przejdź do źródła

Artykuły, które mogą Cię zainteresować

Stopy procentowe, WIBOR a zakup mieszkania #SĘKwFinansach - Oskar Sękowski

Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała o kolejnej z rzędu podwyżce stóp procentowych. Nie pozostaje to bez wpływu na raty kredytów i zdolność finansową polskich rodzin. Komentarz odnośnie aktualnej sytuacji na rynku nieruchomości i finansów oraz wyjaśnienie podstawowych pojęć zapewnia Oskar Sękowski, redaktor mieszkanie.pl i analityk branżowy. Zapraszamy na 1 odc. nowej serii!