Banki z kredytami „frankowymi” szukają pomocy. I w rządzie, i w banku centralnym

Prawne skutki orzeczenia TSUE w sprawie kredytów „frankowych” są dla banków tak fatalne, że szukają one pomocy rządu i banku centralnego. Są tak zdesperowane, że proponują te same rozwiązania, które odrzucały jeszcze całkiem niedawno


O czym przeczytasz?

Bankowcy chcą pomocy rządu

Ubiegłoroczny wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej był dla bankundefinedw niczym trzęsienie ziemi. Instytucje, ktundefinedre wcześniej wygrywały większość spraw z frankowiczami, nagle znalazły się w zupełnie odwrotnej sytuacji. W nowym stanie prawnym, sądy nie mogą ingerować w treść umowy, a decydujące jest to, co sam klient uznał za najkorzystniejsze. Po tym wyroku polskie sądy zaczęły gremialnie orzekać na korzyść frankowiczundefinedw.

Trzy pomysły przerzucenia problemu na rząd

O tym, jak źle wygląda sytuacja bankundefinedw, świadczy podjęta niedawno przez te instytucje akcja. Jak informuje undefinedRzeczpospolitaundefined, właśnie wysłały one do Ministerstwa Finansundefinedw i do premiera Mateusza Morawieckiego list z prośbą o pomoc.

W liście przedstawiły trzy rozwiązania problemu kredytundefinedw frankowych. Jedną z propozycji jest uchwalenie ustawy spreadowej, na mocy ktundefinedrej klienci odzyskaliby pieniądze, ktundefinedre banki zabrały im dzięki zawyżaniu cen sprzedaży franka. Drugim rozwiązaniem byłoby powołanie specjalnej instytucji, ktundefinedra kupiłaby od bankundefinedw wszystkie kredyty undefinedfrankoweundefined po undefined jak pisze undefinedRzeczpospolitaundefined undefined undefinedcenie rynkowejundefined. Trzeci pomysł to przewalutowanie wszystkich kredytundefinedw indeksowanych do franka czy też denominowanych we franku, z umorzeniem części kapitału.

Oczywiście, banki chcą, aby w każdym z tych przypadkundefinedw pomogło państwo, czyli dołożyło część środkundefinedw (w przypadku wykupienia kredytundefinedw zapewne chodziłoby o lwią część wydatkundefinedw). A uzasadnienie, dla ktundefinedrego banki chcą pomocy, jest takie jak zwykle undefined czyli że jeśli za dużo stracą na kredytach undefinedfrankowychundefined, nie będą mogły finansować gospodarki.

Banki teraz chcą, ale kiedyś nie chciały

Co ciekawe, wszystkie te pomysły już się pojawiały. Propozycja przewalutowania kredytundefinedw undefinedfrankowychundefined na złotowe była chyba tą, ktundefinedra pojawiła się najwcześniej, bo już na początku tej dekady. Proponowano wtedy, aby banki przewalutowały kredyty po kursie, po jakim ich udzielały. Tak właśnie zrobili Węgrzy, mimo oporu tamtejszych bankundefinedw, w 2015 roku. W efekcie Budapeszt nie ma problemu z kredytami frankowymi. W Polsce, wskutek silnego oporu bankundefinedw, przewalutowanie się nie udało.

Ustawa spreadowa też już była. Powstał wręcz projekt, i to całkiem niedawno, bo w 2016 roku. Jednak opundefinedr bankundefinedw ze względu na koszty, ktundefinedre undefined jak wtedy szacowano undefined mogły sięgnąć nawet 9 mld zł, sprawił, że i to rozwiązanie trafiło do kosza.

Pomysł utworzenia instytucji, ktundefinedra przejęłaby kredyty frankowe, opiera się na wiele razy już stosowanym w innych krajach rozwiązaniu, w ktundefinedrym powstaje tzw. zły bank, do ktundefinedrego trafiają niespłacane czy ryzykowne kredyty. I choć w Polsce był on dyskutowany, to jednak nigdy nie rozpatrywano go szczegundefinedłowo ze względu na ogromne koszty. Na początku tego roku było ponad 450 tys. czynnych kredytundefinedw, a wynikająca z nich wartość zobowiązań sięgała ponad 100 mld zł. Obecnie pewnie spadła, ale jeśli banki chcą sprzedać te zobowiązania po undefinedcenie rynkowejundefined, to pewnie liczą na kwotę mniej więcej tego rzędu.

Strach przed Sądem Najwyższym

List to Ministerstwa Finansundefinedw i premiera to tylko jeden z elementundefinedw akcji, jakie prowadzą obecnie banki z kredytami frankowymi. Wcześniej wysłały one list do prezesa NBP Adama Glapińskiego z prośbą o interwencję w sprawie kredytundefinedw undefinedfrankowychundefined.

Oficjalnie chodziło o to, aby Komitet Stabilności Finansowej, ktundefinedremu Glapiński jako prezes NBP przewodniczy, zajął stanowisko przed oczekiwanym posiedzeniem Sądu Najwyższego, w ktundefinedrym ma zapaść uchwała w sprawie kredytundefinedw frankowych. Banki obawiają się, że uchwała będzie dla nich negatywna i jeszcze bardziej pogorszy ich sytuację.

Jak napisał undefinedPuls Biznesuundefined, banki otrzymały odpowiedź od prezesa NBP. Adam Glapiński uznał, że bankowcy chcą czegoś, co byłoby niezgodne z prawem.

Z niepokojem konstatuję, że państwa pismo wydaje się być prundefinedbą wywierania presji na bank centralny i KSF w celu podjęcia działań, ktundefinedre nie mieszczą się w mandacie tych instytucji undefined napisał w odpowiedzi, dodając, że NBP nie jest od wpływania na decyzje sądundefinedw.

Według undefinedPulsu Biznesuundefined, prezes NBP uznał, że za problem undefinedkredytundefinedw frankowychundefined odpowiadają zarządy bankundefinedw. Stwierdził także, że choć dostrzega wagę problemu, to nie oznacza, że odpowiedzialność za problem ma zostać zdjęta z bankowcundefinedw.

Wyrok TSUE też się nie podoba

Dodatkowo bankowcy od pewnego czasu prundefinedbują przekonywać, że problem, z jakim teraz się mierzą, powstał nie wskutek wyroku TSUE z września ubiegłego roku, ale wskutek jego wadliwej interpretacji. Twierdzą, że to efekt undefinednadużywania pojęcia klauzuli abuzywnejundefined.

Bankowcy uważają, że sądy za każdym razem powinny oceniać, czy klauzula jest niezgodna z prawem i może skutkować nieważnością umowy (czyli jest klauzulą abuzywną). Tymczasem obecnie sądy wyłącznie sprawdzają, czy klauzula została uznana za abuzywną, a jeśli tak undefined od razu przechodzą do decydowania, czy bez niej umowa może nadal obowiązywać, czy też musi zostać unieważniona.

Kwestia klauzul abuzywnych tak bardzo doskwiera bankowcom, że niedawno poskarżyli się oni w liście do premiera Mateusza Morawieckiego na działania Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentundefinedw.

Walka o pieniądze

Oczywiście, działania bankowcundefinedw mają na celu odsunięcie zagrożenia, jakie stworzył dla nich wyrok TSUE. Jak niedawno pisaliśmy, przeciwko 9 największym bankom w Polsce do końca września 2020 roku wpłynęło już ponad 24 tysiące pozwundefinedw w sprawie kredytundefinedw undefinedfrankowychundefined. Wartość roszczeń to 5 mld zł. A to może być dopiero początek, bo spytani przez dziennik "Rzeczpospolita" analitycy szacują, że w najbliższych czterech latach koszt sektora z tego tytułu wyniesie 40undefined45 mld zł. Takie koszty zjadłyby czteroletnie zyski całego sektora bankowego. Klienci bankundefinedw mogą więc zacząć się obawiać, bo rykoszetem może to uderzyć ich po kieszeni poprzez wyższe opłaty, wyższe oprocentowanie kredytundefinedw, ale przede wszystkim jeszcze niższe oprocentowanie lokat.

Artykuły, które mogą Cię zainteresować

Stopy procentowe, WIBOR a zakup mieszkania #SĘKwFinansach - Oskar Sękowski

Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała o kolejnej z rzędu podwyżce stóp procentowych. Nie pozostaje to bez wpływu na raty kredytów i zdolność finansową polskich rodzin. Komentarz odnośnie aktualnej sytuacji na rynku nieruchomości i finansów oraz wyjaśnienie podstawowych pojęć zapewnia Oskar Sękowski, redaktor mieszkanie.pl i analityk branżowy. Zapraszamy na 1 odc. nowej serii!