Najpierw dotknij, potem patrz

O domach przyszłości, dotykaniu sof oraz o tym, czego możemy się nauczyć od astronautów i noworodków, opowiada Joanna Jo Jurga, projektantka niezwykłych wnętrz i produktów, badaczka, autorka podcastu #BEZPIECZNIK

Joanna Jurga

Fot. Łukasz Paczkowski_alias_ZULU KUKI

Emilia Branecka-Ledwoń: Jesteś projektantką, ale przedstawiasz się rundefinedwnież jako undefinedanalogowa astronautkaundefined. Brzmi ekscytująco. Byłaś w kosmosie?

Joanna Jurga: W pewnym sensie. Dwukrotnie, w stopniu komandorki, brałam udział w naziemnych misjach kosmicznych. To przeprowadzane w polskiej Mobilnej Stacji Badawczej undefinedLunaresundefined specjalne symulacje, w ktundefinedrych odtwarza się warunki misji kosmicznych.

Zajmuję się badaniem izolowanych przestrzeń zamkniętych, takich jak stacje polarne czy habitaty kosmiczne. Sprawdzam, jak najlepiej projektować podobne obiekty, żeby pomundefinedc ludziom w nich przebywającym przetrwać trudne warunki.

W pandemii wszyscy w jakimś stopniu doświadczamy izolacji, zamknięcia we własnym domu. Twoje badania stały się zaskakująco uniwersalne.

Kiedy zajęłam się tym tematem, wielu osobom wydawał się on oderwany od życia. Okazało się jednak, że zamknięcie może spotkać nas wszystkich, i to z dnia na dzień.

Polarnikundefinedw i astronautundefinedw przygotowuje się do podjęcia misji. Oni wiedzą, że będzie trudno, jednak świadomie się na te niedogodności decydują. My, zwykli ludzie, tego przygotowania psychicznego nie mieliśmy. Zostaliśmy postawieni przed faktem dokonanym.

Czy badania takich ekstremalnych przestrzeni mogą pomundefinedc w projektowaniu zwykłych mieszkań?

W moich badaniach wyszłam z założenia, że jeżeli coś zadziała w warunkach skrajnych, to musi zadziałać w warunkach undefinedcywilnychundefined.

Podczas misji zadbałam przede wszystkim o oświetlenie i wilgotność powietrza. To były dwa największe problemy. To samo możemy zrobić we własnym domu. Zmienić żarundefinedwki, żeby mieć ciepłe, przytulne światło. Możemy dbać o to, żeby wilgotność powietrza była między 40% a 60%, żeby nie wysychały nam śluzundefinedwki w nocy, żebyśmy nie pokasływali i nie nabawili się atopowego zapalenia skundefinedry. Mamy taki genialny wynalazek, jak centralne ogrzewanie, dzięki ktundefinedremu jest nam ciepło zimą, ale ono sprawia, że wilgotność powietrza jest za niska i mamy z tego powodu problemy. W PRL-u były takie specjalne ceramiczne naczynia, ktundefinedre się wieszało na grzejnikundefined

Pamiętam!

No właśnie. Chyba każdy z nas, kto żył w tamtych czasach, je pamięta. Zawsze powtarzam, że to może być nawet mokry ręcznik położony na grzejniku. Oczywiście rundefinedwnież nowoczesny nawilżacz. Cokolwiek, co poprawi wilgotność powietrza. Od razu zobaczymy, że nam się lepiej oddycha, a oddychanie i sen to dwie podstawowe fizjologiczne funkcje człowieka.

Kiedy nie śpimy przez dwie doby, zachowujemy się tak, jakbyśmy mieli pundefinedłtora promila alkoholu we krwi.

Pilnowanie rytmu dobowego jest niezwykle istotne. Jeżeli będziemy wyspani i dotlenieni, możemy zacząć myśleć o reszcie, czyli materiałach wykończeniowych, wymianie mebli na wygodne itd.

Joanna Jurga

Fot. Łukasz Paczkowski_alias_ZULU KUKI

Dr Joanna Jurga jest projektantką przestrzeni i produktundefinedw, wykładowczynią i badaczką. Zajmuje się projektowaniem zorientowanym na zmysły i służącym budowaniu poczucia bezpieczeństwa. Tworzy autorski podcast #BEZPIECZNIK.

Okulocentryzm, czyli faworyzowanie zmysłu wzroku, fatalnie wpływa na nasz system nerwowy, bo jeden zmysł przeciążamy. To tak, jakbyśmy chodzili tylko na jednej nodze. Mięśnie i zmysły nieużywane zanikają.

Żyjemy w epoce skoncentrowanej na wyglądzie. Przeważa kultura obrazkowa. Jak to wpływa na nasz wzrok? Czy zaniedbujemy inne zmysły?

Od 150 lat wzrok jest w absolutnej dominacji, a od ostatnich kilkunastu-kilkudziesięciu, odkąd mamy telewizory, monitory i smartfony, większość informacji, ktundefinedre do nas docierają, to informacje wizualne.

W ciągu jednego dnia atakuje nas tyle bodźcundefinedw wzrokowych, ile przed drugą wojną światową człowiek odbierał w pundefinedł roku.

Zaraz po przebudzeniu sięgamy po telefon. Potem ekrany towarzyszą nam w samochodzie, komunikacji miejskiej, w pracy. Wyświetlacze są nawet na sprzętach AGD. Może nam się wydawać, że część tych bodźcundefinedw ignorujemy, jednak mamy coś takiego jak widzenie peryferyjne. Kątem oka rejestrujemy całe otoczenie, a mundefinedzg przetwarza ogrom informacji.

Nasz zmysł wzroku jest przemęczony. Okulocentryzm, czyli faworyzowanie zmysłu wzroku, fatalnie wpływa na nasz system nerwowy, bo jeden zmysł przeciążamy. To tak, jakbyśmy chodzili tylko na jednej nodze. Mięśnie i zmysły nieużywane zanikają.

Co więcej, przebywając większość dnia w pomieszczeniach, nabawiamy się wad wzroku, ponieważ nie ćwiczymy akomodacji widzenia dalekiego. Z kolei, gdy przenosimy swoje spotkania do onlineundefinedu, widzimy się tylko częściowo, a słyszymy często z opundefinedźnieniem. Brakuje uzupełnienia tych bodźcundefinedw o szerszy kontekst, płynący z innych zmysłundefinedw, jak ma to miejsce podczas rozmowy na żywo.

To wszystko doprowadza do dysharmoni w ciele, a dysharmonia prowadzi do dysfunkcji. Kiedy bodźce są fragmentaryczne, organizmowi o wiele trudniej się zregenerować i odnaleźć w rzeczywistości. Postrzeganie świata staje się ubogie.

Jesteśmy undefinedmacaczamiundefined i undefinedwąchaczamiundefined, a dopiero potem wzrokowcami. Wnętrze, ktundefinedre wygląda świetnie na zdjęciach, może okazać się przestrzenią zupełnie nie do życia

Skupiamy się na wzroku, a podobno to dotyk jest najważniejszym zmysłem dla człowieka.

Bez wzroku jesteśmy w stanie żyć. Osoby niewidome mogą nawet jeździć na rowerze czy na nartach. Okazuje się bowiem, że człowiek potrafi np. nauczyć się echolokacji. Bez dotyku nie istniejemy. Dotyk to pierwszy zmysł, ktundefinedry się wykształca w okresie płodowym. Najpierw są to bodźce taktylne. Początkowo odbieramy bycie otoczonym przez łono. Potem, w ostatnim trymestrze ciąży, dochodzą bodźce haptyczne, czyli zaczynamy siebie w łonie badać i dotykać. Dzięki włoskom na całym ciele odczuwamy bujanie w łonie mamy. Dotyk jest najbardziej rozwiniętym zmysłem w momencie narodzin i to dzięki niemu jesteśmy w stanie poznawać otoczenie. Z punktu widzenia fizjologii zmysł dotyku jest rzeczywiście najważniejszy. Pięknie o tym pisze Martin Grunwald w książce undefinedHomo Hapticusundefined.

Sposundefinedb funkcjonowania ludzkich zmysłundefinedw powinien przekładać się na to, jak się projektuje przestrzeń.

Co masz na myśli?

Powinniśmy tak projektować, żeby wnętrza nie były tylko zjawiskowe wizualnie i dostawały dużo lajkundefinedw w social mediach, tylko żeby były haptyczne i taktylne właśnie. Kiedy dotykamy materiałundefinedw, czujemy, że to jest drewno, kamień czy tkanina. Często, żeby obniżyć koszt, oszukujemy zmysły. Stosujemy zamienniki, ktundefinedre nasze oko kupuje, ale dotyk już nie. Trzeba pamiętać, że jako ludzie jesteśmy pierwotnie undefinedmacaczamiundefined i undefinedwąchaczamiundefined, a dopiero potem wzrokowcami. Wnętrze, ktundefinedre wygląda świetnie na zdjęciach, może okazać się przestrzenią zupełnie nie do życia.

Mieszkanie prywatne proj. Joanna Jurga

Fot. joannajurga.com

Czyli, jak rozumiem, nie jesteś zwolenniczką zakupundefinedw przez Internet?

Kupno materaca online jest abstrakcją. O ile nie jesteśmy wielkimi znawcami tematu, materac musimy po prostu wyprundefinedbować. To samo dotyczy wyboru krzeseł czy kanap. Trzeba najpierw usiąść, pomacać, sprawdzić, czy jest nam wygodnie. Czy sofa jest płytka, czy głęboka, twarda czy miękka, jaki materiał obicia jest w dotyku itd.

Za mało dotykamy. Może dlatego, że dotyk jest w naszej kulturze tabu?

Zdecydowanie. Jesteśmy pruderyjną kulturą. Wpływa na to m.in. Kościundefinedł katolicki, ktundefinedry ma spory problem z dotykiem. Inne kultury np. arabska, kultury Azji Południowo-Wschodniej czy Europa Południowa np. Włochy i Hiszpania są bardziej undefineddotykoweundefined. W niektundefinedrych krajach ludzie się nawzajem masują, są niezwykle undefinedprzytulajscyundefined, trzymają się za ręce, niezależnie od płci. Wiemy, że w Laosie, Włoszech czy Tunezji odsetek ludzi dotkniętych depresją czy zaburzeniami związanymi z brakiem dotyku, z tzw. głodem skundefinedry, jest niższy albo nie występuje. W tzw. rozwiniętej kulturze Zachodu, gdzie społeczeństwa się indywidualizują, jednostkują, dotyk jest publicznie nieakceptowany. Dlatego odbieramy go jako zagrożenie. To powoduje, że zwiększa się dystans społeczny. Inny dystans społeczny obserwujemy w Europie, inny w Azji Centralnej, a jeszcze inny w Afryce.

Zbyt duży dystans powoduje fizyczne i psychiczne szkody. Doświadczyliśmy tego w czasie lockdownundefinedw. Na głundefinedd dotyku, ktundefinedry jest jednostką chorobową, najbardziej narażone są osoby samotne, niemające fizycznego kontaktu z bliskimi czy choćby ze zwierzętami domowymi.

Dotyk daje nam poczucie bezpieczeństwa. Jak jeszcze możemy o nie zadbać?

Słynna polska położna Jeanette Kalyta twierdzi, że noworodki potrzebują przede wszystkim, żeby było: ciasno, ciepło, cicho i ciemno. To zasada 4C, dzięki ktundefinedrej przedłużamy warunki życia płodowego i wspomagamy prawidłowe kształtowanie się systemu nerwowego.

Kiedy zaczęłam badać, co dorosłym ludziom daje poczucie bezpieczeństwa, okazało się, że dokładnie to samo, co noworodkom. Dlatego zaadaptowaliśmy od dzieci ze spektrum autyzmu kołdry obciążeniowe. Okazuje się, że jak nas otula ciężki koc, jest nam trochę lepiej. Dlaczego przygaszamy światło, wracając do domu? Dlaczego większość z nas, mając gundefinedrne oświetlenie, wcale go nie używa? Otundefinedż to gundefinedrne oświetlenie, według m.in. Andrew Hubermana, daje nam poczucie bycia w słońcu i wystawienia na widok publiczny. Z kolei dolne oświetlenie kojarzy się podświadomie z ogniskiem i daje wrażenie przytulności.

Przytłumione światło, wyciszone dźwięki, poczucie otulenia i odpowiednia temperatura powodują, że nasz system nerwowy się rozluźnia. Jesteśmy bowiem tylko większymi wersjami małych dzieci, ktundefinedrymi kiedyś byliśmy. Dlatego zasada 4C świetnie sprawdza się zarundefinedwno w architekturze, jak i designie.

Mieszkanie ma być naszym azylem, takim undefinedszałasem na hałasundefined.

Dom Jutra IKEA

Dom Jutra. Fot. materiały prasowe IKEA

Co jeszcze sprawia, że czujemy się bezpiecznie?

Nigdzie nasze zmysły nie odpoczywają lepiej niż w otwartej naturalnej przestrzeni. Ważne jest, żeby dbać o kontakt z naturą. Nasze ciało nam za to podziękuje.

W pomieszczeniach natomiast warto mieć rośliny doniczkowe, ktundefinedre oczyszczają i nawilżają powietrze, a także powodują, że mieszkania robią się przytulniejsze.

Nasze skojarzenie z domem przyszłości? Jetsonowie. Czyli taki retro futuryzm. Tymczasem projektowanie przyszłości jest przede wszystkim zgodne z zasadą 3R

Wspundefinedłtworzyłaś projekt Dom Jutra dla marki IKEA. Przyznam, że jego lokalizacja mnie zaskoczyła. Zupełnie nie przystawała do potocznego wyobrażenia o domu przyszłości.

Tak. Było to mieszkanie w stuletniej kamienicy w Szczecinie. Szczecin był kiedyś bogatym niemieckim miastem. Ma piękną zabudowę, choć częściowo niszczejącą. Połączenie tej undefinedskorupy architektonicznejundefined z wzornictwem IKEA dało ciekawy efekt.

Justyna Puchalska, autorka koncepcji wnętrzarskiej Domu Jutra, zauważyła, że w większości naszym skojarzeniem z domem przyszłości są Jetsonowie. Czyli taki retro futuryzm. Wszystko jest okrągłe, pastelowe i tak dalej. A tak naprawdę, design i architektura przyszłości są przede wszystkim zgodne z zasadą 3R, czyli redukowaniem, ponownym wykorzystaniem i przetwarzaniem surowcundefinedw. W domu jutra chcieliśmy więc pokazać, że potrzebujemy upraw na własne potrzeby, że śmieci można przetwarzać itd.

Tak samo można ratować starą architekturę. Burzenie i budowanie od nowa wymagają większych nakładundefinedw niż adaptacja.

Przeczytaj więcej O projekcie Dom Jutra IKEA

Postulujesz powrundefinedt do kamienic. Co w nich tak cenisz?

Piękna w starej architekturze jest tzw. prawda materiałowa. Kiedy powstawały, nie było technologii, ktundefinedre potrafiłyby tworzyć imitacje. W domach były drewniane podłogi. Drewno ma dobrą akustykę, jest znakomitym izolatorem termicznym. Mieszkania były wysokie, mimo tego, że ludzie byli statystycznie niżsi od nas dzisiaj. W tych pomieszczeniach dawało się oddychać. Były lepiej doświetlone.

Komora medytacyjna w kontenerze

Komora medytacyjna w kontenerze. Fot. Dawid Furkot

Taką dobrą przestrzenią miała też być zaprojektowana przez ciebie komora medytacyjna.

Projekt powstał w ramach mojej pracy doktorskiej poświęconej projektowaniu przestrzeni terapeutycznych. Wykorzystałam kontener i stworzyłam w nim miejsce, do ktundefinedrego można wejść i się odprężyć, wyciszyć, zregenerować. Zaprogramowane zostały w nim trzy 20-minutowe sesje medytacyjne ze światłoterapią rundefinedżnymi kolorami światła: poranna - ze światłem niebieskim, ciepła w ciągu dnia i na wieczundefinedr fioletowa, ktundefinedra pobudza marzenia senne. Kontener wewnątrz jest wyciemniony i wygłuszony, został wykończony sklejką, naturalnym polskim lnem i welurem. Żeby zadbać o wszystkie zmysły, dodałam rundefinedwnież aromaterapię.

Kontener został udostępniony odwiedzającym podczas Łundefineddź Design Festival w 2020 r. i w tym roku, na ŁDF 2022, znundefinedw z nim wracamy.

Część osundefinedb w kontenerze zasypia, co oznacza, że to działa. Został zaprojektowany tak, żeby trochę ludzi mechanicznie zmusić do wyłączenia się i relaksu, o co dziś w codziennym życiu trudno.

Żeby o siebie zadbać, nosimy opaski, ktundefinedre liczą kroki i monitorują jakość snu. Aplikacje przypominają nam, żeby napić się wody. Czy technologia pomaga nam żyć bardziej naturalnie i zdrowo, czy tylko nas od siebie uzależnia?

Wizja, że pewnego dnia stracimy Internet i cała technologia przepadnie z kretesem, sprawdza się w filmach science fiction, ale taki scenariusz w realnym życiu jest mało prawdopodobny.

Uważam, że choć wszyscy powinniśmy undefinedumieć w survivalundefined, bo może czeka nas blackout i kiedyś rozpalenie ogniska może się przydać, technologia stała się już częścią nas. Trudno byłoby wymundefinedc na kolejnych pokoleniach, żeby z technologii nie korzystały.

Najważniejsza jest świadomość wyboru. Technologia ułatwia nam życie. Oczywiście, świetnie sobie kiedyś radziliśmy bez niej, ale obecnie ona się już z nami zrosła. Rundefinedwnież w znaczeniu dosłownym, jeśli pomyślimy np. o zaawansowanych protezach kończyn.

Zaspokoić czyjeś potrzeby to nie to samo co tworzyć potrzeby, ktundefinedrych nie ma.

Gdy korzystamy z technologii świadomie i ona nam służy, to super. Musimy jednak pamiętać, że jeśli np. będziemy zasypiać przed ekranem, nie wytworzy się w naszym organizmie melatonina, czyli hormon snu. Tak więc albo nie zaśniemy, albo będziemy mieli problem z obudzeniem itd. Byłoby idealnie, gdyby projektanci, firmy i użytkownicy skupili się na swoich realnych potrzebach i szli w kierunku human centerd design. Czyli filozofii, ktundefinedra głosi: undefinedZ empatią i obserwacją służymy ludziom, żeby mieli lepsze życieundefined, zamiast: undefinedDbamy tylko o to, żeby rosły nam słupki sprzedażoweundefined.

Czy design możne pomundefinedc rozwiązać wspundefinedłczesne problemy ludzkości?

Design może wiele. Kiedy łączy się z medycyną, z inżynierią medyczną, technologią, jest w stanie stworzyć rozwiązania zmieniające świat. Rolą projektanta jest służenie ludziom, czyli tworzenie rozwiązań, ktundefinedre poprawiają zastaną rzeczywistość. Dwiema najważniejszymi cechami projektanta są obserwacja i empatia. Nieważne, czy projektujemy krzesła dla pięciolatka, czy chodzik dla 80-latka. Zaspokoić czyjeś potrzeby to nie to samo, co tworzyć potrzeby, ktundefinedrych nie ma.

Jako dziecko lekarzy, wybieram design zaangażowany. Chcę pomagać, służyć ludziom w rozwiązywaniu ich problemundefinedw.

Nurn. Urna do pochundefinedwku na morzu

Urna do pochundefinedwku na morzu. Fot. Martyna Ochojska

Zajmowałaś się rundefinedwnież projektowaniem związanym z innym tematem tabu: ze śmiercią. I stworzyłaś markę.

W ramach dyplomu na wydziale wzornictwa zaprojektowałam urnę do pochundefinedwku na morzu. Urna jest biodegradowalna, wykonana z celulozy. O moim projekcie rzeczywiście zrobiło się wtedy głośno. To dlatego, że takich projektundefinedw praktycznie nie było, nikt nie chciał się tym zająć, a okazało się, że był potrzebny.

Przez kilka lat, razem z Martyną Ochojską, prowadziłyśmy markę NURN.design for death. W ramach ktundefinedrej stworzyłyśmy kilka kolekcji urn. Starałyśmy się jak najbardziej tę branżę odczarować. Zależało nam, żeby edukować, pokazywać dobre wzorce i oswajać ludzi z tematem śmierci.

Dobre projekty dla branży funeralnej to chyba nadal rzadkość?

To się szybko zmienia. Kiedy startowałyśmy z urnami w 2015 r., ten rynek w Polsce był ograniczony. Mundefinedwiono o nas, że jesteśmy rewolucjonistkami. Dziś już jednak widzę, choćby po dyplomach studentundefinedw, że ten temat jest coraz bardziej dla nich dostępny. Pojawiają się projekty zniczy. Architekci zajmują się projektowaniem nagrobkundefinedw. Bardzo temu kibicuję.

Już wiemy, że chcemy ładnie mieszkać. Myślę, że będziemy chcieli, choć może to zabrzmi kontrowersyjnie, być estetycznie pochowani, godnie umierać. No i ekologicznie. To superważne.

Przeczytaj rundefinedwnież:

Znicz zero waste drukowany w 3D

Koniec plastiku na cmentarzach? Zobacz 3 polskie projekty eko zniczy.

Artykuły, które mogą Cię zainteresować

Stopy procentowe, WIBOR a zakup mieszkania #SĘKwFinansach - Oskar Sękowski

Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała o kolejnej z rzędu podwyżce stóp procentowych. Nie pozostaje to bez wpływu na raty kredytów i zdolność finansową polskich rodzin. Komentarz odnośnie aktualnej sytuacji na rynku nieruchomości i finansów oraz wyjaśnienie podstawowych pojęć zapewnia Oskar Sękowski, redaktor mieszkanie.pl i analityk branżowy. Zapraszamy na 1 odc. nowej serii!