Świat to Matrix, czyli zagadkowa historia zagubionych kluczy.

Miły, ciepły poranek. Do biura wchodzi para starszych ludzi. Przez uchylone drzwi pokoju konferencyjnego słyszę dokładnie, że za chwilę będę miał gości. Nagle ciszę przerywa zdecydowane żądanie “Niech pan mi natychmiast odda klucze od mieszkania”!


O czym przeczytasz?

Tajemniczy goście

mezczyna puka do drzwi

Miły, ciepły poranek. Do biura wchodzi para starszych ludzi. Przy wejściu pytają o mnie. Przez uchylone drzwi pokoju konferencyjnego słyszę dokładnie, że za chwilę będę miał gości. Wprowadza ich sekretarka. Wchodzą. Kiedy starsza pani z mężem stają w drzwiach, przez głowę przelatuje mi pytająca myśl undefinedczy się już spotkaliśmy? A jeśli tak - to gdzieundefined?

Taka sytuacja to naturalny test pamięciowy. Odbywając wiele spotkań z klientami, odwiedzając ich w domach trzeba podczas ponownego spotkania szybko dopasować kto wchodzi, kiedy się spotkaliśmy i czego będzie dotyczyła rozmowa. Ułamek sekundy. Poddaję się. Ciemność widzę. Nic nie pamiętam. Zapraszam gości do zajęcia miejsc i pytam: undefinedw czym mogę pomundefinedcundefined?

Starszy pan wyciąga moją wizytundefinedwkę i pyta czy jest moja. Z prostokątnego kartonika spoglądam sam na siebie (jest moje zdjęcie). Oczywiście, że moja!

undefinedDrugi punkt dla panaundefined - pomyślałem. W dalszym ciągu nie jestem w stanie dopasować klienta do okoliczności w jakiej przekazałem mu wizytundefinedwkę.

undefinedW czym mogę pomundefinedcundefined? - pytam.

undefinedCzy pamięta pan, jak był u mnie na Ochocie na ul. Solariegoundefined? Kolejny punkt dla pana, pomyślałem. Zupełnie nie pamiętam tego spotkania. Nie mogę sobie nawet przypomnieć, gdzie jest wspomniana ulica.

Następujące po sobie podpowiedzi klienta powodują, że zwoje w mundefinedzgu pracują intensywniej i powoli przypominam sobie dawne spotkanie. Wracają obrazy. Kiedy to było? Rok, dwa, trzy lata temu? Powoli zaczynam kojarzyć. Klient ma dwa mieszkania w jednym budynku. Obydwa do wynajęcia. Jedno większe, chyba coś około 80 m2, drugie to kawalerka. Ona szczegundefinedlnie zapadła mi w pamięć. Irracjonalnie duży jeden pokundefinedj (ponad 50 m2), babcine meble - hit z czasundefinedw PRL-u. I do tego fascynacja klienta samym sobą. Mundefinedj rozmundefinedwca był dumny z fenomenalnej aranżacji wnętrza. Pamiętam! Starszy pan chwalił się, że jest architektem. Chyba od konstrukcji mostundefinedw, pomyślałem wtedy. Radość rozpiera moje serce. Pamięć wraca. To jak powrundefinedt z zaświatundefinedw. Pamiętam! Co za ulga!

Odpowiadam, że owszem - pamiętam. Spotkaliśmy się jakieś pundefinedłtora roku temu na jesieni.

"Piotrek, oddaj klucze!"

klucze na stole

Klienci są wyraźnie podnieceni. Starszy pan rzuca wnikliwe spojrzenie w moją stronę. Sprawdza, czy to na pewno ja. Zastanawiam się, o co chodzi i przypomina mi się trudny telefon sprzed około tygodnia. Dzwonił dziwny klient, wypytywał o adres biura. Akurat zmieniliśmy siedzibę firmy. Mundefinedj rozmundefinedwca zarzucał mi manipulację, nieuczciwość, a nawet prundefinedbę ucieczki przed nim. Rozłączyłem się. Teraz poznaję głos. Oto undefinedundefinedw głosundefined siedzi naprzeciwko mnie. I patrzy. Obserwuje czujnym okiem undefinedoficera SBundefined.

Ciszę i oglądanie mojej osoby przerywa zdecydowane żądanie.

undefinedNiech pan mi natychmiast odda klucze od mieszkaniaundefined!

undefinedJa nie mam pańskich kluczyundefined! Pamiętam. Spotkaliśmy się. Proponowałem umowę na wyłączność, a pan nie chciał się zgodzić na moje warunki. Zostawiłem więc wizytundefinedwkę i wyszedłem. Nie mam żadnych kluczy.

undefinedMusi pan mieć moje klucze! Skąd miałbym pańską wizytundefinedwkęundefined?

undefinedTak jak powiedziałem, sam ją panu dałem, ale nie oferowałem pańskich mieszkań i nie mam kluczy! Nie działam nigdy bez umowy, a umowy nie było! I co to w ogundefinedle ma wspundefinedlnego z kluczamiundefined?

undefinedJa panu przekazałem klucze, a pan mi wizytundefinedwkę, więc proszę je zwrundefinedcićundefined!

undefinedNie mam tych kluczy! Proszę mi pokazać protokundefinedł lub jakiekolwiek potwierdzenie odbioru kluczyundefined!

Rozmowa przerodziła się w awanturę. Szyby w moim gabinecie trzęsły się od naszych złości. Mundefinedj wrodzony spokundefinedj odszedł w niepamięć. Klient krzyczał, abym oddał klucze. Ja odkrzykiwałem, że ich nie mam.

Po dłuższej, naprawdę dłuższej chwili ogromnych emocji, kiedy byłem już u kresu wytrzymałości, sięgnąłem po argument ostatni. Powiedziałem (a może wykrzyczałem):

undefinedproszę iść na policję i złożyć na mnie doniesienie, że ukradłem wam klucze. Niech mnie aresztują i jeśli jestem winny, chętnie pundefinedjdę do pakiundefined!

To spowodowało, że do dyskusji włączyła się żona klienta, ktundefinedra dotychczas nie przerywała mężowi. Schładzając nieco atmosferę, zatkała mężowi usta ręką i zaczęła przemowę. undefinedPo co się tak denerwować? Trzeba porozmawiaćundefined...

Przyznam, byłem gotowy otworzyć drzwi i wyrzucić ich z hukiem z biura. Ochłonąłem jednak po słowach starszej pani, ktundefinedra wypowiadała się znacznie spokojniej od męża.

Powtundefinedrzyłem więc spokojnie, że owszem byłem, spotkanie pamiętam, pamięć już mam krystalicznie czystą i dokładną, ale starszy pan chciał wspundefinedłpracować bez umowy. Nie dogadaliśmy się i tyle. Kluczy nie mam.

Starsza pani ponownie podjęła retorykę męża, ale trochę ją zmodyfikowała.

undefinedA może wizytundefinedwkę zostawił jakiś pana wspundefinedłpracownik? Młody człowiek, średniego wzrostu, może jest w biurzeundefined? Nie dowierzałem. Odpowiedziałem, że moje wizytundefinedwki rozdaję tylko ja i nikt więcej.

Sytuacja jak w Matrixie

matrix

Mijały kolejne minuty. Czułem się jak w Matrixie, ale zrobiło mi się też starszych państwa trochę szkoda. Pomyślałem, że poszukam ogłoszeń ich mieszkania w internecie i po chwili je znalazłem. Spisałem na kartce numery telefonundefinedw kilku pośrednikundefinedw, ktundefinedrzy mieszkania oferowali i poinstruowałem, że może ktoś z nich ma klucze. Klienci ochłonęli z ulgą. Starszy pan przeprosił, że się uniundefinedsł i zaczął tłumaczyć, że właśnie wyszedł ze szpitala i ma undefinedniewielkieundefined problemy z pamięcią. Kiedy nie mundefinedgł odnaleźć kluczy do mieszkania, natrafił w notesie na moją wizytundefinedwkę. Uznał, że ja to ten od kluczy.

Klienci wyszli po niespełna godzinie. Ja opadłem bezwładnie na krzesło odarty z energii życiowej. Aby dojść do siebie, postanowiłem zaczerpnąć świeżego powietrza. Ponieważ byłem w undefinedoku cyklonuundefined nie wiedziałem, że awanturę słyszeli wszyscy obecni w biurze pośrednicy. Kiedy wyszedłem z pokoju agenci jak jeden mąż zawołali... undefinedno weź się Piotrek, oddaj te kluczeundefined!

Artykuły, które mogą Cię zainteresować

Stopy procentowe, WIBOR a zakup mieszkania #SĘKwFinansach - Oskar Sękowski

Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała o kolejnej z rzędu podwyżce stóp procentowych. Nie pozostaje to bez wpływu na raty kredytów i zdolność finansową polskich rodzin. Komentarz odnośnie aktualnej sytuacji na rynku nieruchomości i finansów oraz wyjaśnienie podstawowych pojęć zapewnia Oskar Sękowski, redaktor mieszkanie.pl i analityk branżowy. Zapraszamy na 1 odc. nowej serii!