Rower szosowy pojawił się w moim życiu trzy lata temu i od razu stał się prawdziwą pasją. Był sposobem na życie, spędzanie wolnego czasu i reset po ciężkim dniu. Na jednośladzie pokonywałem ponad 1000 kilometrundefinedw miesięcznie.
Był ważny, a więc zasługiwał na odpowiednie undefinedtraktowanieundefined, tymczasem jego przechowywanie okazało się nie lada wyzwaniem. W garażu brakowało miejsca, na balkonie - wilgoć, na klatce schodowej - nie wolno, a w mieszkaniu - przeszkadza. Poza tym, żona też ma swoją undefinedszosęundefined, a więc i ją trzeba gdzieś trzymaćundefined
Inna sprawa, że organizm naładowany energią i przyzwyczajony do codziennego pedałowania, domaga się ruchu. Po kilku dniach bez roweru, człowieka zaczyna undefinednosićundefined. Zatem - nawet jeśli pogoda nie sprzyja - nie ma wyjścia, trzeba jeździć. W mieszkaniu. Tylko jak tu zapanować nad logistyką?
Jednoślad na honorowym miejscu
Gdy wyposażaliśmy z żoną nasze własne cztery kąty, założyliśmy, że najmniejszy, 11-metrowy pokoik przeznaczymy na gabinet. Zawsze marzyło nam się miejsce, w ktundefinedrym można się zamknąć i skoncentrować na służbowych obowiązkach. Tymczasem oboje wciąż pracowaliśmy z biur. Nasz gabinecik stał więc nieużywany. Gdy narodziła się moja rowerowa pasja, a wraz z nią potrzeba dodatkowej przestrzeni, postanowiliśmy poświecić jej nasze domowe biuro.
Jeden rower podwiesiliśmy na ścianie, a drugi zaparkował tuż pod nim. Uporządkowaliśmy w ten sposundefinedb przestrzeń - jednoślady nie przewracały się i nie obijały o siebie.
Aby można było kontynuować jazdę, nawet wtedy gdy pogoda nie zachęca, jeden z rowerundefinedw przystosowaliśmy do domowego użytku, montując trenażer. Choć rozstawienie i podłączenie takiego sprzętu nie jest zbyt skomplikowane, to niestety staje się uciążliwe, gdy trzeba to robić kilka razy w tygodniu. Tak więc trenażer został rozłożony na stałe.
Teraz trzeba było uatrakcyjnić przejażdżki undefined w tym celu skorzystałem ze specjalnych aplikacji do jazdy i trenowania. Na dotychczas nieużytkowanym biurku rozłożyłem monitor oraz komputer, ktundefinedre - po zintegrowaniu z aplikacjami - umożliwiły mi pokonywanie wirtualnych tras, a nawet uczestniczenie w wirtualnych wyścigach.
Oczywiście wziąłem pod uwagę także to, że jazda w pomieszczeniu wymaga większego wysiłku od przejażdżek w terenie, m.in. ze względu na
brak podmuchundefinedw wiatru. Poza tym, może przeszkadzać sąsiadom. Obydwa problemy udało się rozwiązać. W pokoju pojawił się wiatrak, a na podłodze - specjalna mata, ktundefinedra tłumi hałas generowany przez trenażer. Tak powstała nasza domowa sala treningowa - miejsce, w ktundefinedrym można oczyścić umysł po ciężkim dniu i nabrać siły na kolejny.
Biznes i rozrywka mogą iść w parze
I nagle wybuchła pandemia koronawirusaundefined Przejście na pracę zdalną, zrodziło myśl: undefinedbędzie ciężkoundefined. Nic takiego się jednak nie stało. Szybkie przemeblowanie pokoju i można było w nim zarundefinedwno trenować jak i pracować w skupieniu. W zasadzie wystarczyło przesunąć biurko i krzesło. Skutek? Codziennie rano, zanim jeszcze włączę komputer, mam dobry nastrundefinedj, bo widzę mundefinedj ukochany rower. To trochę jak praca łasucha, uwielbiającego czekoladę w fabryce Willyundefinedego Wonki.
Poza tym, moje biurko jest ustawione w taki sposundefinedb, że w czasie wideokonferencji widać w tle wiszący rower, co zawsze przykuwa uwagę i mile łechce ego właściciela.
Benefitundefinedw jest więcej! Gdy za oknem leje, nie patrzę nerwowo na prognozę pogody, tylko zastanawiam się, kiedy wybrać się na przejażdżkę - rano czy wieczorem?
Dla osundefinedb uprawiających sport, dłuższe przerwy są bardzo trudne. Dopamina, serotonina i endorfiny, ktundefinedrych potrzebuje organizm - po prostu uzależniają. Teraz to już nie problem, bo żadna aura nie staje na przeszkodzie regularnym treningom.
Nawet moja żona - ktundefinedra kiedyś nie chciała słyszeć o trzymaniu roweru w domu - od czasu do czasu wsiada na trenażer i przemierza wirtualne kilometry, owiewana rześkim powietrzem z cyrkulatora.